czwartek, 26 października 2017

Pocałunek na pożegnanie

 


Życie nie zawsze daje nam wybór. Czasem oferuje kilka chwil szczęścia, żeby potem rozsmakować nas w smutku i samotności. A może to pamięć miesza nam w głowie? Może idealna przeszłość to tylko nasza spragniona dobrych wspomnień wyobraźnia? Czy wielka i tragiczna miłość jest wielka, tylko dlatego, że jest też... tragiczna?

Tytuł: Pocałunek na pożegnanie 
Autor: Tasmina Perry 
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece

Zdjęcie, które miało nigdy nie ujrzeć światła dziennego nagle staje się obiektem największego zainteresowania. Wszystko to za sprawą Abby, która szukając zdjęci na galerię promującą archiwum, zakochała się w niebanalnej, ale bardzo poruszającej fotografii. Zdjęcie to przedstawiało Dominica, który tuż przed ekspedycją, na której zginął, żegna się z ukochaną. Ta wykonana ponad 50 lat temu fotografia poruszyła opinię społeczną. Osoba Dominika szybko stała się tematem dociekań i wątpliwości. Kim był ten człowiek? Może skrywał wielkie sekrety? Takie, o których nie miała pojęcia Ros, jego wciąż żyjąca wielka miłość? Abby za wszelką cenę chce się dowiedzieć prawdy!

Fabuła książki prowadzona jest dwutorowo. Poznajemy historie naprzemiennie w 1961 i 2014 roku. W ten sposób stopniowo odkrywamy przeszłość i związane z nią tajemnice. A jednocześnie stajemy się świadkami wielkich namiętności i niełatwych uczuć. Dwutorowa narracja pozwala nam zaangażować się w obydwie historie, chociaż na początku przeszłość wydawała mi się bardziej interesująca, po jakimś czasie również teraźniejszość nabrała rozmachu. Ujmujące były zwłaszcza podobieństwa w losach Abby i Ros, kobiet, które dzieli 50 lat i wiele różnic. Bo chociaż czasy się zmieniają, miłość nadal pozostaje skomplikowana.

Narracja Pocałunku na pożegnanie poprowadzona jest na tyle umiejętnie, że potrafi wprowadzić czytelnika w przysłowiowe maliny. Kiedy już jesteśmy pewni, że znamy jakiś fragment historii, za chwilę okazuje się, że prawda wygląda zupełnie inaczej. A potem czeka nas kolejny zwrot akcji i tak do samego końca. To sprawia, że historia jest naprawdę wciągająca.

Podobała mi się również wielowątkowość. Bo chociaż nadrzędnym problemem była historia Dominika, to wszystko, co działo się w tle, było równie istotne, ale też, całe szczęście, ciekawe. Z zainteresowaniem śledziłam życie osobiste Abby oraz polityczne perypetie Ros. Wszystko to sprawiało, że lepiej poznałam bohaterów i bardzo się z nimi zżyłam.

Pocałunek na pożegnanie to też książka, która nie na wszystkie tematy wypowiada się jednoznacznie. Chociaż momentami może wyczuć odrobinę zbyt idealistyczne podejście do problemów, w większości sytuacji zachowany został umiar. Nie ocenia, nie wartościowanie, po prostu zwykły opis, pozostawiający komentarz czytelnikowi.

W książce urzekła mnie jeszcze atmosfera. Romantyczny klimat wyczuwalny był już od pierwszej strony. Nie zawsze wszystko kończyło się różowo, ale gdzieś w tle zawsze majaczyło przesłanie o sile prawdziwej miłości, o kochaniu pomimo wszystko.

Reasumując Pocałunek na pożegnanie bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Nie tylko okazał się wartką i wciągającą powieścią, ale też dostarczył mi mnóstwa wrażeń i pozwolił odczuć wiele emocji. Bo czasem może się okazać, że koniec, to też początek, nawet jeśli jest opóźniony o 50 lat!


2 komentarze:

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates