Pod włoskim niebem czyli 50 twarzy Italii
Czy chociaż raz
przyszło Ci na myśl, że chciałbyś żyć w innym kraju? Że tu,
gdzie jesteś, wcale nie jest Twoje miejsce na ziemi, a tam daleko
jest pięknie, ciepło i... tajemniczo. Zobaczmy, co może wyjść z
takiego rozwiązania!
Tytuł: Pod włoskim niebem
Autor: Nicky Pellegrino
Wydawnictwo: Prószyński i s-ka
Stella uporządkowała
cały swój świat, czuje się w nim bezpiecznie. Codziennie powtarza
te same czynności, widzi tych samych ludzi. Czy jest szczęśliwa? Z
pewnością odpowiedziałaby, że tak, chociaż sama nie jest tego
taka pewna. I nagle zmienia się wszystko. Szefowa i przyjaciółka
Stelli umiera, jej firma zostaje zamknięta, a kobieta traci pracy.
Zamiast rzucać się w wir nowych obowiązków, zaczyna zadawać
sobie pytania. Za namową koleżanki decyduje się na szalony krok.
Wymienia się domem z mężczyzną mieszkającym we Włoszech i
jedzie w zupełnie nowe miejsce. Czy tam poczuje się mniej samotna?
Czy odnajdzie to, czego brakuje jej najbardziej?
Pod włoskim niebem
to spokojna powieść obyczajowa, która czaruje przede wszystkim
klimatem. Jest lekko, swobodnie, optymistycznie i miło. Nie
nastawiajcie się jednak na wielki romans. Miłość co prawda
pojawia się w fabule, jednak nie odgrywa wielkiej roli. Nie jest w
historii najważniejsza ani nie stanowi zaskakującego zwrotu
wydarzeń. Jej pojawienie się to raczej naturalna kolej rzeczy,
która prędzej czy później musi się zdarzyć.
Skoro nie o miłości to
o czym jest ta powieść? O wszystkim innym. O przyjaźni, o
samotności, o odszukiwaniu sensu życia i własnej tożsamości.
Jest to ciepła, letnia opowieść o codzienności w innym, zupełnie
obcym kraju. O leniwych porankach, gwieździstych wieczorach,
prostych przyjemności.
Jej lektura była lekka,
miła i... mało wciągająca. Zabrakło mi celu, do którego
dążyłaby akcja, napięcia, tajemnicy czy intrygi. Tempo powieści
było tak nieśpieszne, że szybko traciłam zainteresowanie historią
na rzecz banalnej codzienności. Niestety ta powieść zupełnie mnie
nie wciągnęła.
„W tych książkach zamówień zapisana była historia jej życia. Tego życia, które właśnie się skończyło”.
Sam pomysł na wątek
główny wydaje mi się genialny. Zamiana domu z sympatycznym
mężczyzną, nowy początek, a do tego malownicze Włochy. To
przecież musi gwarantować mnóstwo wrażeń. Jak się okazało....
nie. Ciężko mi nawet wskazać, co poszło nie tak w wątku główny.
Może pośród tych wszystkich włoskich przysmaków i pięknych
widoków zabrakło... emocji? O ile nie brakuje ich w przeszłości,
gdy bohaterka wspomina swoje życie i powoli wprowadza w przyczyny
kryzysu małżeńskiego, o tyle teraźniejszość nie dostarcza nam
już tyle wrażeń.
Jeśli lubisz lekki,
spokojne, pogodnie opowieści, ta książka może przypaść Ci do
gustu. Nie spodziewaj się jednak szalonej i namiętnej miłości,
czy mnóstwa wycieczek. Będzie miło, lokalnie i … monotonnie. Ale
tak to już bywa w małych miasteczkach.
Raczej nie mój klimat. rzeczywiście w opisie tkwi potencjał, ale skoro nie został on rozwinięty, to sobie odpuszczę :P
OdpowiedzUsuńzaczytanamona.blogspot.com
Niestety czasem tak jest, że świetny pomysł nie zostaje w pełni wykorzystany. Trochę szkoda, ponieważ motyw podróży uwielbiam.
UsuńUps. Wolałabym szaloną nową miłość.
OdpowiedzUsuńTak, właśnie szaleństwa mi zabrakło :)
UsuńZamiana domu kojarzy mi się z filmem Holiday :D
OdpowiedzUsuńMi też! Właśnie dlatego po nią sięgnęłam.
UsuńTrochę brakuje mi tych wszystkich "emocji". Raczej sobie odpuszczę tę książkę.
OdpowiedzUsuńNiestety, nie jest to powieść w stylu "tsunami emocjonalne".
UsuńA ja chyba skuszę się na tę książkę. Potrzebuję czasem przeczytać coś lekkiego, więc pewnie sięgnę wtedy po tę pozycję. ;)
OdpowiedzUsuńW takim razie może się nadać :)
Usuń