czwartek, 18 stycznia 2018

Księga hygge. Jak zwolnić, kochać i żyć szczęśliwie


Jakiś czas temu słowo „Hygge” nagle zyskało na popularności. Zapanowała moda na hygge mieszkania, dodatki, ubrania i przede wszystkim, styl życia. A wszystko to za sprawą Dani, niepozornego kraju, który postanowił nam pokazać, jak być szczęśliwym. Ale po falach zachwytu nastał czas zdawkowej krytyki. Czy hygge było tylko chwilową modą? A może jest coś w tym? Postanowiłam to sprawdzić!

Tytuł: Księga hygge. Jak zwolnić, kochać i żyć szczęśliwie
Autor: Louisa Thomsen Brits
Wydawnictwo: Sensus

Księga hygge. Jak zwolnić, kochać i żyć szczęśliwie to poradnik od wydawnictwa Sensus. Już sam tytuł stanowi wystarczające wprowadzenie w omawianą tematykę. Chodzi o to, żeby było nam dobrze tu i teraz. Brzmi fajnie. Ale jak to osiągnąć?

Pozycja zwraca uwagę już samym wydaniem. Twarda oprawa i ładna grafika przykuwają spojrzenie. Książka prezentuje estetycznie i bardzo pozytywnie. Jej wygląd zachęca do zajrzenia do środka. A co tam znajdziemy? Na oko wszystko jest w ładne, ciepłe i przyjemne. Czcionka odpowiednia do komfortowego czytania oraz nienachalne zdobniki nadają całości klasy. Co jakiś czas możemy też wczuć się w klimat, oglądając hygge zdjęcia. Są to ujęcia bardzo naturalne, pozbawione sztucznego nadęcia. Nie mamy wrażenia, że oglądamy katalog z Ikei, a prawdziwe urywki codzienności. Czasem aż... za bardzo. Część fotografii budziło we mnie pozytywne uczucia, a część... zaskakiwała. Przykładowo nie do końca przemawiało do mnie zdjęcie wanny na działce (!), w której woda podgrzewana jest ogniskiem pod spodem. Tak, naprawdę, dwa razy możemy zobaczyć tę konstrukcję.

Ogólnie książka wprowadza bardzo przyjemny, lekki i ciepły klimat. Czytając ją, ma się wrażenie, że intelektualnie otulam się kocykiem i nic złego nie może się stać. Czy myśli zawarte w poradniku są odkrywcze? Gdzieżby! Z każdą stronę utwierdzałam się w przekonaniu, że byłam hygge, zanim w ogóle spopularyzowano to słowo. W książce dużą akcent położone na kwestię docenienia chwili, otoczenia, ludzi, z którymi spędzamy czas. Tak, nie jest to odkrywcze, ale przecież niektóre rzeczy trzeba sobie wciąż na nowo przypominać, ponieważ w pędzie życia tak łatwo zapomnieć o prostych radościach.

Czy znajdziemy w książce konkretne porady? To będzie dziwne, ale... nie! Poradnik napisany został w inny sposób. On ilustruje hygge na przykładzie Danii. A więc typowa narracja brzmi mniej więcej na zasadzie: Duńczycy doceniają to, nie robią tamtego, dbają o coś tam. Wciąż tylko oni i oni. Momentami brzmi to jak... snobizm, co w poleczeniu z kilkoma zapewnieniami, że Dania to najszczęśliwszy kraj może zrobić złe pierwsze wrażenie.

Kolejną rzeczą, która odrobinę mnie irytowała to nadużywanie słowa hygge. Pojawiało się praktycznie w każdym akapicie, na nowo definiując kolejne rzeczy. Myślę, że ta liczba powtórzeń nie była ani konieczna, ani niezębna.

Księga hygge. Jak zwolnić, kochać i żyć szczęśliwie to lekki, przyjemny poradnik. Idealnie sprawdzi się w roli poprawiacza humoru po ciężkim dniu. Nie jest szczególnie odkrywczy, czy nowatorski, ale wprowadza miły klimat. Czyta się go szybko i przyjemnie, a że szczęścia nigdy dość, można poszukać go i w tej książce.


2 komentarze:

  1. Hygge to bardzo popularne ostatnio słowo. Myślę, że to ciekawa filozofia i warto się do niej odwoływać zwłaszcza, że żyjemy w bardzo zabieganych czasach. Książki nie czytałam, ale oceniając jedynie okładkę można zauważyć, że jest pięknie wydana. Mam nadzieję, że będzie kiedyś dostępna w mojej lokalnej bibliotece :)

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie:)
    http://domnaetacie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to dobry pomysł, żeby tego typu książki najpierw pożyczać. Zawsze można sprawdzić, czy akurat ta wersja podawana informacji nam odpowiada.
      Książkę polecam, miło można przy niej spędzić czas.

      Usuń

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates