Księga hygge. Jak zwolnić, kochać i żyć szczęśliwie
Jakiś czas temu słowo
„Hygge” nagle zyskało na popularności. Zapanowała moda na
hygge mieszkania, dodatki, ubrania i przede wszystkim, styl życia. A
wszystko to za sprawą Dani, niepozornego kraju, który postanowił
nam pokazać, jak być szczęśliwym. Ale po falach zachwytu nastał
czas zdawkowej krytyki. Czy hygge było tylko chwilową modą? A może
jest coś w tym? Postanowiłam to sprawdzić!
Tytuł: Księga hygge. Jak
zwolnić, kochać i żyć szczęśliwie
Autor: Louisa Thomsen Brits
Wydawnictwo: Sensus
Księga hygge. Jak
zwolnić, kochać i żyć szczęśliwie to
poradnik od wydawnictwa Sensus. Już sam tytuł stanowi wystarczające
wprowadzenie w omawianą tematykę. Chodzi o to, żeby było nam
dobrze tu i teraz. Brzmi fajnie. Ale jak to osiągnąć?
Pozycja
zwraca uwagę już samym wydaniem. Twarda oprawa i ładna grafika
przykuwają spojrzenie. Książka prezentuje estetycznie i bardzo
pozytywnie. Jej wygląd zachęca do zajrzenia do środka. A co tam
znajdziemy? Na oko wszystko jest w ładne, ciepłe i przyjemne.
Czcionka odpowiednia do komfortowego czytania oraz nienachalne
zdobniki nadają całości klasy. Co jakiś czas możemy też wczuć
się w klimat, oglądając hygge zdjęcia. Są to ujęcia bardzo
naturalne, pozbawione sztucznego nadęcia. Nie mamy wrażenia, że
oglądamy katalog z Ikei, a prawdziwe urywki codzienności. Czasem
aż... za bardzo. Część fotografii budziło we mnie pozytywne
uczucia, a część... zaskakiwała. Przykładowo nie do końca
przemawiało do mnie zdjęcie wanny na działce (!), w której woda
podgrzewana jest ogniskiem pod spodem. Tak, naprawdę, dwa razy
możemy zobaczyć tę konstrukcję.
Ogólnie
książka wprowadza bardzo przyjemny, lekki i ciepły klimat.
Czytając ją, ma się wrażenie, że intelektualnie otulam się
kocykiem i nic złego nie może się stać. Czy myśli zawarte w
poradniku są odkrywcze? Gdzieżby! Z każdą stronę utwierdzałam
się w przekonaniu, że byłam hygge, zanim w ogóle spopularyzowano
to słowo. W książce dużą akcent położone na kwestię
docenienia chwili, otoczenia, ludzi, z którymi spędzamy czas. Tak,
nie jest to odkrywcze, ale przecież niektóre rzeczy trzeba sobie
wciąż na nowo przypominać, ponieważ w pędzie życia tak łatwo
zapomnieć o prostych radościach.
Czy
znajdziemy w książce konkretne porady? To będzie dziwne, ale...
nie! Poradnik napisany został w inny sposób. On ilustruje hygge na
przykładzie Danii. A więc typowa narracja brzmi mniej więcej na
zasadzie: Duńczycy doceniają to, nie robią tamtego, dbają o coś
tam. Wciąż tylko oni i oni. Momentami brzmi to jak... snobizm, co w
poleczeniu z kilkoma zapewnieniami, że Dania to najszczęśliwszy
kraj może zrobić złe pierwsze wrażenie.
Kolejną
rzeczą, która odrobinę mnie irytowała to nadużywanie słowa
hygge. Pojawiało się praktycznie w każdym akapicie, na nowo
definiując kolejne rzeczy. Myślę, że ta liczba powtórzeń nie
była ani konieczna, ani niezębna.
Księga hygge. Jak
zwolnić, kochać i żyć szczęśliwie
to lekki, przyjemny poradnik. Idealnie sprawdzi się w roli
poprawiacza humoru po ciężkim dniu. Nie jest szczególnie
odkrywczy, czy nowatorski, ale wprowadza miły klimat. Czyta się go
szybko i przyjemnie, a że szczęścia nigdy dość, można poszukać
go i w tej książce.
Hygge to bardzo popularne ostatnio słowo. Myślę, że to ciekawa filozofia i warto się do niej odwoływać zwłaszcza, że żyjemy w bardzo zabieganych czasach. Książki nie czytałam, ale oceniając jedynie okładkę można zauważyć, że jest pięknie wydana. Mam nadzieję, że będzie kiedyś dostępna w mojej lokalnej bibliotece :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie:)
http://domnaetacie.blogspot.com
Myślę, że to dobry pomysł, żeby tego typu książki najpierw pożyczać. Zawsze można sprawdzić, czy akurat ta wersja podawana informacji nam odpowiada.
UsuńKsiążkę polecam, miło można przy niej spędzić czas.