Dziewczyna, która przepadła – Katarzyna Misiołek
Świat nie jest bezpiecznym miejsce. Zagrożenie czyha za rogiem. Którym? Tego nie wie nikt. Oglądając wiadomości mamy wrażenie, że tragedia jest tylko kwestią czasu. I żeby nie zwariować musimy udawać, że to nas nie dotyczy. Że to wyjątek, nic nieznaczący odsetek. Ale to wcale nie zmienia faktu, że zło dzieje się każdego dnia, że porwania faktycznie mają miejsce.
Tytuł:
Dziewczyna, która przepadła
Autor: Katarzyna
Misiołek
Wydawnictwo: Muza
Monika wiodła spokojne
życie. Miała wszystko, chociaż wtedy wydawało jej się, że jest
inaczej. Rodzina, mąż, stabilizacja, czy można chcieć więcej?
Monice wydawało się, że to nic nie znaczy, aż do momentu, gdy to
wszystko straciła. Została uprowadzona. Na 8 długich lat straciła
całe swoje dotychczasowe życie. Jak wyglądało jej piekło? Czy po
czymś takim można wrócić do normalności? Czy w ogóle jest do
czego wracać?
I tu pierwsza i chyba
jedyna tak istotna uwaga, co do książki. To jest... druga część,
kontynuacja. Pierwszy tom nosi tytuł „Ostatni dzień roku” i
uwaga, nie dowiecie się tego znikąd. O tym, że mamy do czynienia z
serią nie ma żadnej wzmianki ani na powieści ani na portalach
książkowych. Ze względu na utrzymanie okładek w innych tonacjach
byłam przekonana, że mam do czynienia z zupełnie niezależnymi
historiami. A tu psikus. Przeczytałam „Dziewczynę, która
przepadła”, a następnie zabrałam się za wertowanie
internetowych recenzji. I tam dowiedziałam się, że zdecydowałam
się na złą kolejność! Tak więc nie powtarzajcie mojego błędu,
bierzcie się najpierw za „Ostatni dzień roku”.
Ale wracając do
„Dziewczyny...”, książek o porwaniu czytałam już sporo. I tak
jest zdecydowanie jedną z lepszych. Intryguje już samym początkiem,
który jak na tego typu powieści jest wyjątkowo lekki. Ale nie
dajcie się zwieść, chwilę potem czeka Was bowiem prawdziwa burza
emocji i wrażeń. W pewnym momencie historia przyspiesza, a
czytelnik zostaje wciągnięty w samo centrum wydarzeń.
I paradoksalnie nie mam
tu na myśli akcji w sensie działania. Nie, tym razem główne
skrzypce odgrywają emocje, ich niekłębienie w głowie głównej
bohaterki, która musiała podołać bardzo trudnej sytuacji. Nie
załamać się i nie tracić nadziej. Nie brzmi to jak trudne
zadanie, prawda? Jednak „w rękach” porywcza wola życia gaśnie
bardzo szybko, a całe życie przelatuje przed oczami. Monika będzie
musiała się zmierzyć nie tylko z demonami oprawcy, ale również
cieniami własnej przeszłości. Co zrobiła źle? Czy mogła uniknąć
tragedii? A może to wszystko jest karą za jej grzechy? Osiem lat to
wystarczający szmat czasu, żeby spojrzeć na własne życie z nowej
perspektywy.
To, że ostatecznie
Monika zostaje uwolniona nie jest żadnym zaskoczeniem. Dowiadujemy
się o tym już na pierwszych stronach książki. Historia uwięzienia
zajmuje mniej więcej połowę objętości powieści. Monika
odzyskuje wolności i paradoksalnie nie oznacza to szczęśliwego
zaskoczenia. Teraz nie dość, że musi się zmierzyć z własnymi
lękami, to powoli przygniata ją ciężar własnej nieobecności.
Podczas gdy ona tkwiła w zamknięciu, wszyscy musieli żyć dalej.
Co z rodziną? Co z mężem? Czy znajdzie się dla niej miejsce w
pracy? I to są chyba najlepsze fragmenty książki. Większość
tego typu powieści kończy się wraz z uwolnieniem. Nie mówię, że
pierwsza część jest źle napisana. Wręcz odwrotnie, to naprawdę
kawał dobrej literatury, pełnej emocji i chwil mrożących krew w
żyłach. Jednak jeśli macie już za sobą kilka tytułów o
porwaniach, tak naprawdę zachwyci Was dopiero ta druga część,
fragment, który w innych powieściach jest już pomijany. Katarzyna
Misołek patrzy na zjawisko porwania szerzej. Opowiada o traumie, ale
też jej konsekwencjach. Porusza tematy, które siłą rzeczy muszą
wystąpić w takich sytuacjach, a jednak rzadko bywają omawiane w
literaturze. I za to należy się jej naprawdę duże uznanie!
Dlatego też samą
książkę można potraktować dwojako. Z jednej strony jest to
wciągająca historia, pełna zwrotów akcji i poruszających scen. Z
drugiej omówienie zjawiska, które przecież dzieje się na co
dzień. I nie tylko samego porwania, ale też jego konsekwencji dla
ofiary.
Autorka duży nacisk
kładzie też na relacje międzyludzkie. Tworzy sytuacje trudne i
niejednoznaczne moralnie, zmuszając nas w ten sposób do
zastanowienia się nad sobą. W tej powieści nie ma ideałów, nie
ma świętych, są bohaterzy z krwi i kości oraz samo życie, które
niestety bywa czasem bardzo brutalne.
„Dziewczyna, która
przepadła” to książka dynamiczna, wciągająca, zaskakująca, a
jednocześnie mądra i dająca do myślenia. Często nie doceniamy
tego, co mamy, a zamiast pracować nad drobnymi sprawami, wolimy
komplikować sobie życie. A co by było, gdyby właśnie odliczały
się nasze ostatnie chwile na wolności? Jeśli lubisz dobrą
literaturę, daj się porwać „Dziewczynie, która przepadła”.
Już gdzieś mi ta książka rzuciła się w oczy, ale jednak nie przyjrzałam się jej bliżej, a tu okazuje się, że to całkiem ciekawa fabuła. Super wpis, dodaję bloga do obserwwowanych, liczę na rewanż.
OdpowiedzUsuńhttp://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/04/anatomia-skandalu-sarah-vaughan.html
Serdecznie polecam książkę :)
UsuńNie widziałam i nie czytałam, ale po Twoim wpisie wezmę ją pod widelec :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Cieszę się, że zaciekawiłam :)
UsuńDobrze, że zaznaczyłaś że to seria i od której zacząć, bo gdzieś już czytałam o "Ostatnim dniu roku", chyba całkiem niedawno :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://zksiazkanakanapie.blogspot.com/
Możliwe nawet, że u mnie. Recenzja była niedawno :)
UsuńTytuł "obił mi się o uszy", ale jakos tak mnie nie pociągnął do książki, dzięki za recenzje, możliwe, że się skuszę :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie polecam!
UsuńJa znowu nie lubię takich książek - wiem, że to idealizowanie świata, ale zecydowanie wolę sięgać po coś "lekkiego", właśnie po to, by oderwać się od problemów rzeczywistości...
OdpowiedzUsuńKażdy lubi coś innego :) Ja mieszam obydwa rodzaje w zależności od chwilowej ochoty.
UsuńZaciekawiłaś mnie. Nie kojarzę w tym momencie, żebym czytała książki z motywem porwania. Ta naprawdę zapowiada się bardzo ciekawie. Poszukam jej.
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto!
UsuńNie czytałam jeszcze ani tej, ani pierwszej części, ale mam je na liście i z pewnością po nie sięgnę:) Twoja recenzja tylko mnie w tym utwierdza:)
OdpowiedzUsuńhttps://slonecznastronazycia.blog/
Cieszę sie :)
Usuń