Jej wysokość P.
Wysokie dziewczyny nie
mają lekko. Zwykła wycieczka do sklepu odzieżowego staje się
wyprawą w poszukiwaniu skarbów. I najczęściej kończy się
niepowodzeniem. Bo wszystko jest za małe, za krótkie lub zwyczajnie
workowate. Nie mówiąc już o tym, że z reguły jest po prostu...
brzydkie. Masz duży rozmiar stopy? Zapomnij o fikuśnych szpilkach.
Jesteś wysoka? Krótkie sukienki stają się najwyżej dziwacznymi
tunikami. A to dopiero początek góry lodowej prawdziwych problemów.
Tytuł: Jej wysokość P.
Autor: Joanne MacGregor
Seria: Young
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Peyton mierzy wysoko. I nie tylko aspiracjami, ale też... wzrostem. Bo 180 cm to dla dziewczyny naprawdę sporo. Dziwne spojrzenia, czy żarty na temat jej wyglądu to dla niej chleb powszedni. Tak samo, jak problem z ubraniami i... chłopakami. Bo przecież niewielu jest kandydatów, którzy odpowiadają jej... standardom. Podczas słownych przepychanek z koleżankami z pracy pada wyzwanie. Peyton ma umówić się na co najmniej 3 rady, a potem bal maturalny z chłopakiem odpowiednio od niej wyższym. Dziewczyna jest zdeterminowana, ponieważ naprawdę potrzebuje pieniędzy z wygranej. I tak właśnie zaczyna się ta historia.
„Jej wysokość P.” to lekka, młodzieżowa powieść. Już od samego początku da się wyczuć, że jej adresatem będzie głównie młody odbiorca. Mamy więc wszystkie standardowe problemy nastolatka: samoocena, problem z akceptacją, przyjaźń i oczywiście... miłość. Fabuła złożona jest z wielu scen typowych, dla osób w tym wieku. Są zajęcia w szkole, przerwy, odrabianie prac domowych, zajęcia pozalekcyjne.
I właśnie w tej scenerii poruszany jest spory problem głównej bohaterki, jej wzrost. Młodzież z reguły ma jakieś zmyślone utrapienie we własnym wyglądzie. Właśnie dlatego większość książkowych postaci również eksponuje podobne wątpliwości. I tutaj plus dla „Jej wysokość P.”. Problemy Peyton to nie efekt jej burzy hormonów, a prawdziwy i realny problem. To zagadnienie nie jest może jakoś szczególnie rozłożone na czynniki pierwsze, ale opisane z wystarczającą szczegółowością, by poruszyć czytelnika. Jednocześnie zawraca uwagę na fakt, że wygląd naprawdę nie jest najważniejszy i każdy może czuć się dobrze w swojej skórze. Nieważne, co na ten temat myślą inni ludzie.
W powieści dominuje wątek romantyczny i dość dobrze utrzymuje się w ramach standardów przyjętych dla swojego gatunku. Jak w większości powieści młodzieżowych uczucia są lekkie, świeże, młodzieńcze i przeplatane głupotami robionymi w stresie.
Mnie jednak najbardziej spodobał się wątek poboczny, dotyczący relacji z matką. Temat ten jest początkowo tylko sygnalizowany. W pewnym momencie czytelnik otrzymuje wyjaśnienie zagadnienia i nagle rozumie wszystko, co wcześniej było ledwie wspominane. Dzięki temu motywowi historia nabiera drugiego dna i porusza kolejny istotny problem.
Czego mi zabrakło? Odrobiny napięcia. „Jej wysokość P.” to lekka, romantyczna historia o pierwszy miłościach, szkole, przyjaźni i problemach z rodzicami. Jednym słowem: o dorastaniu. Jeśli lubisz takie klimaty, zaczytujesz się w powieściach K. West, ten tytuł przypadnie Ci do gustu, ponieważ w wyważony sposób łączy to, co lekkie, z tym, co poważne.
Warto jeszcze wspomnieć, kto jest wydawcą książki. „Jej wysokość P.” trafiło na rynek dzięki Wydawnictwu Kobiecemu. Do tej pory słynęli z powieści zaadresowanych głównie do kobiet. Dlatego jest to szczególnie ciekawy tytuł, który zapowiada zupełnie nową serię.
„Jej wysokość P.” to lekka, młodzieżowa powieść. Już od samego początku da się wyczuć, że jej adresatem będzie głównie młody odbiorca. Mamy więc wszystkie standardowe problemy nastolatka: samoocena, problem z akceptacją, przyjaźń i oczywiście... miłość. Fabuła złożona jest z wielu scen typowych, dla osób w tym wieku. Są zajęcia w szkole, przerwy, odrabianie prac domowych, zajęcia pozalekcyjne.
I właśnie w tej scenerii poruszany jest spory problem głównej bohaterki, jej wzrost. Młodzież z reguły ma jakieś zmyślone utrapienie we własnym wyglądzie. Właśnie dlatego większość książkowych postaci również eksponuje podobne wątpliwości. I tutaj plus dla „Jej wysokość P.”. Problemy Peyton to nie efekt jej burzy hormonów, a prawdziwy i realny problem. To zagadnienie nie jest może jakoś szczególnie rozłożone na czynniki pierwsze, ale opisane z wystarczającą szczegółowością, by poruszyć czytelnika. Jednocześnie zawraca uwagę na fakt, że wygląd naprawdę nie jest najważniejszy i każdy może czuć się dobrze w swojej skórze. Nieważne, co na ten temat myślą inni ludzie.
W powieści dominuje wątek romantyczny i dość dobrze utrzymuje się w ramach standardów przyjętych dla swojego gatunku. Jak w większości powieści młodzieżowych uczucia są lekkie, świeże, młodzieńcze i przeplatane głupotami robionymi w stresie.
Mnie jednak najbardziej spodobał się wątek poboczny, dotyczący relacji z matką. Temat ten jest początkowo tylko sygnalizowany. W pewnym momencie czytelnik otrzymuje wyjaśnienie zagadnienia i nagle rozumie wszystko, co wcześniej było ledwie wspominane. Dzięki temu motywowi historia nabiera drugiego dna i porusza kolejny istotny problem.
Czego mi zabrakło? Odrobiny napięcia. „Jej wysokość P.” to lekka, romantyczna historia o pierwszy miłościach, szkole, przyjaźni i problemach z rodzicami. Jednym słowem: o dorastaniu. Jeśli lubisz takie klimaty, zaczytujesz się w powieściach K. West, ten tytuł przypadnie Ci do gustu, ponieważ w wyważony sposób łączy to, co lekkie, z tym, co poważne.
Warto jeszcze wspomnieć, kto jest wydawcą książki. „Jej wysokość P.” trafiło na rynek dzięki Wydawnictwu Kobiecemu. Do tej pory słynęli z powieści zaadresowanych głównie do kobiet. Dlatego jest to szczególnie ciekawy tytuł, który zapowiada zupełnie nową serię.
Chętnie sięgnę po taką lekką książkę. Trochę już o niej słyszałam i mam ją w planach. :)
OdpowiedzUsuńNa pewno ją przeczytam, jak wpadnie w moje łapki :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com