wtorek, 10 kwietnia 2018

Nie opuszczaj mnie


Tak wiem, książek nie należy oceniać po okładce. Nie jestem szczególną zwolenniczką tej zasady. Czasem już po samej grafice książki, wiem, że chcę ją przeczytać. Nie potrzebuję opisu, znanego autora czy rekomendacji, wystarczy mi jedno krótkie spojrzenie. Tak było i tym razem Nie opuszczaj mnie wręcz zauroczyło mnie okładką. Czy ta „miłość od pierwszego wejrzenia” okazała się udanym spotkaniem?

Tytuł: Nie opuszczaj mnie
Autor: Maxim Huerta Hernández
Wydawnictwo: Marginesy  

Pan Dominique prowadzi kwiaciarnię. Ale nie jest to zwykłe miejsce, a punkt, w którym spotykają się złamane serca, niespełnione nadzieje, ale też rodzące się uczucia, czy wręcz płomienne namiętności. Każdy kiedyś potrzebuje bukietu, a za każdą taką wiązanką stoją ludzie, ich historie i uczucia. Dominique bardzo dobrze o tym wie, dlatego swoim klientom oferuje nie tylko kwiaty, ale też całe włożone w to serce. W ten sposób poznajemy losy kwiaciarza, którego miłość odeszła za szybko, ale też Mercedes, kobiety zdradzonej, czy Tildy, która nigdy nie kochała. I być może do końca świata snuliby swoje opowieści, gdyby nie Violeta, młoda, energiczna i nieszczęśliwa dziewczyna, która wpada do kwiaciarni niczym huragan i przewraca ich życie do góry nogami!

Nie opuszczaj mnie to nie jest typowa książka. Już po przekartkowaniu powieści widać, że dialogów w niej jak na lekarstwo. Akcja powieści w dużej mierze rozgrywa się we wspomnieniach, w myślach, w zadumie. A to nadaje jej refleksyjnego charakteru. Składnia, by przemyśleć na nowo niektóre kwestie, zatrzymać się i docenić życie z wszystkimi jego niedoskonałościami.

Nie odbija się to jednak negatywnie na dynamice fabuły. Chociaż nie jest to bynajmniej powieść akcji, bohaterowie nie ograniczają się do rozmów, ale podróżują i działają. Jednak najważniejsze wciąż pozostają ich wzajemne relacje, układy, czy niewypowiedziane deklaracje. Wiele uczuć skrywa się pod kurtuazją, a wiele wyznań przybiera formę symboli.

Sama fabuła książki prowadzona jest z kilku perspektyw. Każdy z bohaterów co jakiś czas przejmuje narracje i przeprowadza czytelnika przez historię. Chociaż jest to ciekawy pomysł, zabrakło mi pewnego drobiazgu, a konkretnie oznaczenia kto w danym fragmencie jest narratorem. Oczywiście po jakimś czasie, na podstawie odmian czasowników (współczuję czytelnikom anglojęzycznym) i biegu wydarzeń, byłam w stanie to ustalić która postać wypowiada się w pierwszej osobie, jednak taka zgadywanka nawet pod sam koniec, była dla mnie trochę męcząca.

Gdy myślę o tej książce, przychodzi mi do głowy przede wszystkim słowo „różnorodność”. W fabule wszystkiego jest po trochu. Miłość, zdrady, rozczarowania, nadzieja, brak za to sztucznego wyidealizowania. Po prostu samo życie, z wszystkimi jego cieniami i blaskami.

Nie opuszczaj mnie
to piękna, lekka, ujmująca historia życia przeplatanego namiętnościami, ale też szarą codziennością. Przyjemna, refleksyjna pozycja, która pozwoli oderwać się od złego dnia i jednocześnie zmienić podejście do kilku spraw.


2 komentarze:

  1. Oj tak, okładka jest bardzo ładna. :) O tej książce chyba jeszcze nie słyszałam, ale muszę przyznać, że brzmi ciekawie. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie słyszałam ani nie widziałam jej wcześniej ale nie mówię, że się nie skuszę :)
    Pozdrawiam
    https://zksiazkanakanapie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates