Pierwszy Róg – Richard Schwartz (przedpremierowo)
Z powieściami debiutantów bywa różnie i zazwyczaj podchodzi się do nich z dystansem, ponieważ nigdy nie wiadomo czy to, co wykreował autor trafi do czytelnika, czy lektura okaże się męczarnią i w efekcie czytający rzuci ją w kąt więcej do niej nie zaglądając (oczywiście nie poleca się takich zachowań, gdyż mogą nieść ze sobą szereg skutków ubocznych w postaci oderwania kawałka ściany – jeśli tomiszcze było opasłe lub zarzutu bałaganiarstwa, który potrafi być jak łatka). Ale czasem jest tak, że widząc samą okładkę danej pozycji włącza się człowiekowi szósty zmysł podpowiadający, iż zasługuje ona na szansę. Ja swojemu zaufałam i nie żałuję, ponieważ Pierwszy Róg Richarda Schwarza jest jedną z lepszych powieści high fantasy, jaką miałam okazję czytać.
Zajazd Pod Głowomłotem jawił się, jako idealna ostoja i schronienie dla osób, które nie miały ochoty spędzić całej zimy na trakcie – zwłaszcza dla ser Havalda – starca oczekującego od życia jedynie spokoju i rychłego nadejścia tego, co nieuniknione i ostateczne. Gdy w progu gospody staje półelfka, a do tego maestra Królestwa Illianu, sera Leandra, która z miejsca zaczyna wypytywać o zaginionego przed laty rycerza (co bardzo irytuje mężczyznę), Havald nawet nie przypuszcza jak bardzo zmieni ona jego postrzeganie świata i wzbudzi w nim płomień, który zdawał się już dawno wygasnąć. W dodatku przybierająca na sile zamieć śnieżna więzi w Głowomłocie ponad czterdzieści osób, a makabryczne morderstwo jednego z parobków rzuca cień podejrzenia na wszystkich zgromadzonych. Tajemnica goni tajemnicą, a jej rozwikłanie grozi przede wszystkim utratą życia. Czy ktokolwiek zdecyduje się na wyjaśnienie zagadek, które skrywa w sobie stara warownia?
Wydawać by się mogło, że historia, która jest obsadzona przez długi czas w jednym miejscu będzie po prostu nudna – bo czy może zdarzyć się coś ciekawego wśród ludzi uwiezionych w jednym miejscu, prócz wzajemnych morderstw i kilku gwałtów? Oczywiście, że może! I to w takim natężeniu, że nie zdąży się ochłonąć po jednej akcji, a już wchodzi się w drugą nie mniej interesującą. Okazuje się, że nawet najbardziej niepozorne miejsce może mieć w sobie magię, która tylko czeka na to by uwolnić drzemiące w niej siły i to nie zawsze te szlachetne.
Pierwszy Róg to także niezwykli bohaterowie będący swoistą mieszanką różnorakich cech, wad i przymiotów. Tutaj dobrze trzeba się zastanowić, komu tak naprawdę można zaufać, bo nie raz bywało, że wróg okazywał się przyjacielem, a najlepszy przyjaciel najgorszym wrogiem. Lea, Havald czy Zokora sprawiają, że powieść z każdą kolejną stroną nabiera rumieńców i porywa, ale nie jest tak, że są to przodujące postacie i bez nich opowieść się sypie. Bohaterowie drugoplanowi są równie niekonwencjonalni oraz charakterni, co sprawia, że naprawdę trudno o nich zapomnieć.
Jednak pierwszy tom Tajemnicy Askiru opisuje nie tylko więzi łączące człowieka z człowiekiem lub półelfem, (jak kto woli) – wątek miłosny jest tu jak najbardziej na miejscu i gdyby go nie było, to czułabym się naprawdę zawiedziona, – ale również istoty ludzkiej (lub półludzkiej) oraz jej morderczego narzędzia, jakim niewątpliwie jest miecz. Zespojenie takie to największy zaszczyt, ale i olbrzymia odpowiedzialność, a niekiedy przekleństwo, aczkolwiek nie od dziś wiadomo, że z przeznaczeniem wygrać nie można, więc trzeba je po prostu zaakceptować.
Jedno jest pewne, na kolejne tomy będę wyczekiwać z dużą niecierpliwością. Przecież przygoda dopiero się zaczęła, a do Askiru jest nie tylko daleka, ale i niebezpieczna.
Zajazd Pod Głowomłotem jawił się, jako idealna ostoja i schronienie dla osób, które nie miały ochoty spędzić całej zimy na trakcie – zwłaszcza dla ser Havalda – starca oczekującego od życia jedynie spokoju i rychłego nadejścia tego, co nieuniknione i ostateczne. Gdy w progu gospody staje półelfka, a do tego maestra Królestwa Illianu, sera Leandra, która z miejsca zaczyna wypytywać o zaginionego przed laty rycerza (co bardzo irytuje mężczyznę), Havald nawet nie przypuszcza jak bardzo zmieni ona jego postrzeganie świata i wzbudzi w nim płomień, który zdawał się już dawno wygasnąć. W dodatku przybierająca na sile zamieć śnieżna więzi w Głowomłocie ponad czterdzieści osób, a makabryczne morderstwo jednego z parobków rzuca cień podejrzenia na wszystkich zgromadzonych. Tajemnica goni tajemnicą, a jej rozwikłanie grozi przede wszystkim utratą życia. Czy ktokolwiek zdecyduje się na wyjaśnienie zagadek, które skrywa w sobie stara warownia?
Wydawać by się mogło, że historia, która jest obsadzona przez długi czas w jednym miejscu będzie po prostu nudna – bo czy może zdarzyć się coś ciekawego wśród ludzi uwiezionych w jednym miejscu, prócz wzajemnych morderstw i kilku gwałtów? Oczywiście, że może! I to w takim natężeniu, że nie zdąży się ochłonąć po jednej akcji, a już wchodzi się w drugą nie mniej interesującą. Okazuje się, że nawet najbardziej niepozorne miejsce może mieć w sobie magię, która tylko czeka na to by uwolnić drzemiące w niej siły i to nie zawsze te szlachetne.
Pierwszy Róg to także niezwykli bohaterowie będący swoistą mieszanką różnorakich cech, wad i przymiotów. Tutaj dobrze trzeba się zastanowić, komu tak naprawdę można zaufać, bo nie raz bywało, że wróg okazywał się przyjacielem, a najlepszy przyjaciel najgorszym wrogiem. Lea, Havald czy Zokora sprawiają, że powieść z każdą kolejną stroną nabiera rumieńców i porywa, ale nie jest tak, że są to przodujące postacie i bez nich opowieść się sypie. Bohaterowie drugoplanowi są równie niekonwencjonalni oraz charakterni, co sprawia, że naprawdę trudno o nich zapomnieć.
Jednak pierwszy tom Tajemnicy Askiru opisuje nie tylko więzi łączące człowieka z człowiekiem lub półelfem, (jak kto woli) – wątek miłosny jest tu jak najbardziej na miejscu i gdyby go nie było, to czułabym się naprawdę zawiedziona, – ale również istoty ludzkiej (lub półludzkiej) oraz jej morderczego narzędzia, jakim niewątpliwie jest miecz. Zespojenie takie to największy zaszczyt, ale i olbrzymia odpowiedzialność, a niekiedy przekleństwo, aczkolwiek nie od dziś wiadomo, że z przeznaczeniem wygrać nie można, więc trzeba je po prostu zaakceptować.
Jedno jest pewne, na kolejne tomy będę wyczekiwać z dużą niecierpliwością. Przecież przygoda dopiero się zaczęła, a do Askiru jest nie tylko daleka, ale i niebezpieczna.
Monika Mikłaszewska
Widzę, że też Ci się spodobała - tak jak mi :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com