Słowa w ciemnym błękicie
Ludzie listy piszą.
Niektórzy na papierze, niektórzy tylko w sercach. Część z nich
nigdy nie zostanie wysłana, a część zwyczajnie nie trafi do
adresata. Od zarania dziejów piszemy do siebie i chociaż forma
listów wciąż się zmienia, jedno pozostaje stałe, czasem łatwiej
powiedzieć coś za pomocą wiadomości... niż prosto w twarz.
Tytuł: Słowa w ciemnym błękicie
Autor: Cath Crowley
Wydawnictwo: Jaguar
Reachel przed wyjazdem z
miasta zostawiła dla Henry'ego wiadomość. Ale nie był to zwykły
list. Reachel napisała wyznanie miłosne i umieściła je w
ulubionej książce chłopaka. Liczyła, że on odwzajemni jej
uczucia. Tak się jednak nie stało. Kilka lat później Reachel
wraca do miasta i dostaje pracę w antykwariacie Henry'ego. Otoczeni
przez książki obserwują rozgrywające się dookoła historie
miłosne. Czy los da im drugą szansę?
„Słowa w ciemnym
błękicie” to piękna, ale też niełatwa książka. Chociaż
wydawać się by mogło, że będzie to kolejne lekkie czytadło dla
młodzieży, tak się nie stało. To znaczy... częściowo tak.
Powieść przypadnie do gustu młodszemu odbiorcy, napisana została
w przystępny sposób. Jednak tematy, które porusza, nie należą do
łatwy spraw. Przynajmniej nie wszystkie. Oczywiście pojawia się
wątek młodzieńczej miłości. Ale obok niego dostajemy też wiele
innych tematów, czasem słodkich, czasem gorzkich, nigdy jednak
naiwnych.
„Chociaż mama od nas odeszła, nadal podtrzymujemy tradycję. Wyprowadziła się z antykwariatu, ale zawsze przychodzi na pierożki, i przynajmniej przez sześćdziesiąt minut znów jesteśmy rodziną, i jest to bardzo miłe. Dziwne i smutne, ale miłe”.
Cała książka w
szczególny sposób utrzymana jest w klimacie melancholii. Nie tyle
smutku, bo on co prawda często się pojawia, ale to właśnie
refleksja nad nieuchwytnością wielu spraw składnia czytelnika do
zadumy i własnych refleksji.
W bardzo życiowy sposób
wykreowani zostali bohaterowie (zarówno główni jak poboczni). Nie
są to postacie stworzone do lubienia, ale młodzi ludzie z krwi i
kości. Z własnymi problemami, z wadami, zaletami. Ich postawy budzą
wiele emocji. Wraz z rozwojem akcji poznajemy coraz więcej wydarzeń
z przeszłości i coraz lepiej rozumiemy ich zachowanie.
Narracja przedstawiana
jest naprzemiennie z perspektywy Henry'ego i Reachel. Dzięki czemu
lepiej wczuwamy się bieg wydarzeń. Dodatkowo czasem te fragmenty
nachodzą się na siebie pod względem czasu, co pozwala nam spojrzeć
na te same sytuacje z różnych punktów widzenia.
Za trafiony uważam też
sam motyw główny listów umieszczanych w książkach. Bo sytuacja z
początku nie jest wyjątkiem. W antykwariacie, w którym pracuje
główny bohater, jest to stała praktyka. Bibliotek wspomnień, bo
tak nazywany jest ten pomysł, to zbiór marzeń, planów i listów.
A w nich mnóstwo uczuć i całe oceany emocji. Poznając główny
wątek fabularny, dodatkowo otrzymuje też historie miłosne zawarte
w listach (nie raz dotyczące postaci pobocznych).
„Słowa w ciemnym
błękicie” to opowieść wciągająca, mądra i poruszająca.
Opowiada ciekawą historię, a jednocześnie skłania do refleksji.
To taka powieść adresowana do młodzieży, którą jednak powinien
przeczytać każdy, niezależnie od wieku. Bo każdy znajdzie w niej
myśl, która go uwiera, ale też taką, która doda mu skrzydeł.
Słowa mają ogromną moc. I właśnie dlatego warto pisać listy.
Motyw listów bardzo mi się spodobał :) Sama książka jest dobra, ale według mnie nie tak super, jak o niej wcześniej mówiono :) Z chęcią poznałabym brata Reachel :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com