Tchnienie – Anna Kowalczewska
Tchnienie to zazwyczaj chwila, praktycznie niezauważalna, będąca zarówno początkiem jak i końcem czegoś. Dla mnie słowo to ma wydźwięk jak najbardziej pozytywny, bo przecież tchnąć w kogoś nadzieję, znaczy tyle, co powiedzieć "nie martw się, wszystko będzie dobrze", a najważniejsze "jestem przy tobie, możesz na mnie polegać". Szczerze mówiąc wątpiłam, że książka o takim tytule – mało chodliwym i zwyczajnym – może być pozycją dobrą. Na całe szczęście obawy okazały się nieuzasadnione, a samo Tchnienie naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyło.
Tytuł: Tchnienie
Autor: Anna Kowalczewska
Wydawnictwo: Novae Res
Autor: Anna Kowalczewska
Wydawnictwo: Novae Res
Książka z naszą rekomendacją!
Ardia jest średniowieczną krainą będącą alternatywnym odpowiednikiem współczesnego świata. Nie uświadczy w niej internetu, elektryczności czy łazienek z bieżącą wodą (o zgrozo!). W takie właśnie miejsce trafiają Izys, Hanna i Glann. Gwałtowne przebudzenie w dzikiej głuszy (a nie w wygodnych łóżkach) wywołuje u dziewcząt strach i konsternację, którą powiększa jeszcze fakt, iż ich opiekunem zostaje były chłopak jednej z nich – Jakub. Okazuje się, że w ich genach płynie ukryta moc Żywiołów mająca się ujawnić w momencie największego zagrożenia dla ludzkiego, (ale i nie tylko) gatunku. Jak w nowej sytuacji odnajdą się przedstawicielki ziemi, ognia i wiatru? A przede wszystkim, co się stało z siostrą Kuby, Basią związaną z żywiołem wody?
Lektura pierwszego tomu Księgi Wybranych sama w sobie była dla mnie przygodą i niemałą rozrywką, chociaż nie powiem, że się nie denerwowały mnie pewne momenty przyprawiające o gęsią skórkę czy zachowania, za które pewnym postaciom (a w zasadzie to głównie jednej) przydałoby się solidne lanie, (jakie to niewychowawcze). Czytelnik ma okazję wejść do tego z pozoru nieprzyjaznego świata i poznać wszystkie jego zakamarki – od tajemniczego lasu Lirenlood, w którym bohaterki po raz pierwszy sięgają po broń i starają się nauczyć jak przeżyć, po niegościnne uliczki Sinny, w której Wybrane doświadczą bitewnego szału, ale również bólu i to nie tylko tego fizycznego.
Do gustu może również przypaść odbiorcom wszelaka różnorodność płynąca z kart tej powieści. Można się tu natknąć nie tylko na czarodziejów czy członków osławionej gildii skrytobójców, ale także krasnoludy, niezwykle rozumne wilki, elfy, olbrzymy a nawet orki. Mnogość potyczek (i to nie tylko tych słownych) oraz umiejętnie akcja prowadzona z jednej strony przez Basię, a z drugiej przez resztę bohaterów sprawia, że czytanie staje się prawdziwą frajdą i z każdą kolejną stroną chce się chłonąć tę historię coraz bardziej.
Do gustu może również przypaść odbiorcom wszelaka różnorodność płynąca z kart tej powieści. Można się tu natknąć nie tylko na czarodziejów czy członków osławionej gildii skrytobójców, ale także krasnoludy, niezwykle rozumne wilki, elfy, olbrzymy a nawet orki. Mnogość potyczek (i to nie tylko tych słownych) oraz umiejętnie akcja prowadzona z jednej strony przez Basię, a z drugiej przez resztę bohaterów sprawia, że czytanie staje się prawdziwą frajdą i z każdą kolejną stroną chce się chłonąć tę historię coraz bardziej.
Nie da się nie wspomnieć o samych postaciach, które okazały się po prostu ludzkie. Nie obce były im odczucia zwątpienia, niechęci, żalu czy trwogi, ale pokazywały również, co znaczy dbać o kogoś bezinteresownie, ufać i darzyć przyjaźnią, która rodziła się w bólach. Cztery młode kobiety (w zasadzie trzy, bo jedna musiała radzić sobie sama), na których barki zrzucona została odpowiedzialność za cały świat nie zrobiłyby nic, gdyby nie pomoc Jakuba, Tryna czy Sar'ah i jej Cieni. To właśnie dzięki nim stały się wojowniczkami mogącymi stworzyć zagrożenie dla wrogów, a nie dla samych siebie. Oczywiście bardzo, ale to bardzo irytowała mnie Glann ze swoimi humorkami porzuconej panny, której urażona damska duma nie pozwala normalnie funkcjonować w towarzystwie byłego faceta. Można znieść takie zachowanie raz, drugi czy nawet trzeci, ale bez przesady, – co za dużo, to nie zdrowo. Mam gorącą nadzieję, że jej zachowanie się zmieni lub – co byłoby rozwiązaniem idealnym (przynajmniej dla mnie) Jakub zwiąże się z kimś innym, (bo przypuszczalnie do jakiegoś związku dojdzie).
Liczę na to, że nie będę musiała zbyt długo czekać na drugi tom Księgi Wybranych – tym bardziej, że zakończenie było niezwykle obiecujące.
Monika Mikłaszewska
zapowiada się bardzo ciekawie :)zarówno fabuła jak i stworzony świat i postacie. Jestem ciekawa tej pozycji :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Polecamy!
Usuń