Nic się nie kończy
Dziś zabiorę Was w podróż do rodziny Bialickich.
Stanęli oni na pewnym życiowym zakręcie, a my będziemy towarzyszyć im w jego
pokonaniu. Spytacie, jak wielki jest ten zakręt i czym został spowodowany? Już
Wam tłumaczę.
Tytuł: Nic się nie kończy
Autor: Joanna Kruszewska
Wydawnictwo: Replika
Krystyna i Zbyszek Bialiccy to właściciele dużego
sadu owocowego na pewnej polskiej wsi. Żyje im się tam jak u Pana Boga za
piecem. Pracują ciężko, ale cały trud wynagradza im piękna przyroda i spokojne życie
w zgodzie z naturą. Nie wyobrażają sobie, by mieszkać gdzie indziej, a już
szczególnie w wielkim mieście. Niestety, jak dobrze wiemy, los potrafi płatać
niezłe figle. Zbyszek dostaje zawału i stan zdrowia nie pozwala mu pracować już
tak intensywnie, jak wcześniej. Bialiccy wspólnie z dziećmi podejmują szalenie
trudną decyzję o sprzedaży sadu i wyprowadzce do miasta.
I wtedy zacznie się dziać. Bo rodzina Bialickich
to nie tylko Krystyna i Zbyszek. To również czwórka ich dzieci: Julia, Tomek,
Bartek i Marta oraz matka Zbyszka Halina. Dla nich wszystkich jest to naprawdę
ciężka decyzja, a najbardziej ze sprzedażą majątku nie mogą pogodzić się
najstarsi członkowie rodziny, bo spędzili w sadzie całe swoje życie i mocno w
to miejsce wrośli. Będziemy mieli okazję obserwować, jak wszyscy dadzą sobie
radę z takimi zmianami i jakie metamorfozy w życiu przejdą. I uwierzcie mi, będzie
naprawdę ciekawie.
Główną bohaterką książki tak naprawdę jest najmłodsza
latorośl Bialickich, Marta i to z jej perspektywy będziemy patrzeć na to, co
dzieje się w tej rodzinie.
Dziewczyny nie sposób nie lubić, ale nie jest jej
w życiu łatwo. Może też dlatego, że jej rodzeństwo ma o niej nie najlepsze
zdanie. Bo oni ustawieni w jakiś sposób finansowo i zawodowo, z pobłażaniem
patrzą na jej próby zagrzania sobie
miejsca na różnych stanowiskach, co trzeba przyznać, kiepsko jej wychodzi. Rodzeństwo
naigrywa się z niej, a tak naprawdę nie zdaje sobie sprawy, że bezlitośnie ją
wykorzystują, a ona z miłości jest dla nich w stanie zrobić naprawdę wiele. I
summa summarum to ona okaże się osobą najbardziej odpowiedzialną, niezałamującą
rąk w obliczu kryzysu. Jak do tego dojdzie, musicie przekonać się sami.
Dość kontrowersyjną osobą jest Julia. Nie bardzo
wiedziałam, czy ją lubię, czy nie, choć trochę ją rozumiałam. Ta wydawałoby się
piękna i idealna dietetyczka, skrywa w sobie pewne lęki i niepokoje i choć nie
rozumie Marty to w głębi ducha bardzo
jej zazdrości. I ma czego. Bo nie zawsze stworzenie sobie perfekcyjnego życia
wychodzi nam na dobre.
Muszę przyznać, że najbardziej zaskoczyła mnie
metamorfoza Krystyny. Nie spodziewałam się, że ta pracowita, twardo stąpająca
po ziemi osoba zamieni się w kogoś tak niesympatycznego i nieumiejącego
zrozumieć pragnień swoich dzieci. Brawa dla autorki za taką niespodziewaną woltę!
Ale wiecie, dlaczego musicie przeczytać tę książkę?
Bo działania Zbyszka, Marty, Julii i innych to „mały pikuś“ w porównaniu z tym,
co zrobi w obliczu tak wielkich zmian ze
swoim życiem sędziwa babci Halinka. Zaskoczy całą rodzinę, a Wy zaniemówicie z
wrażenia. I chyba w głębi ducha przyklaśniecie jej tak samo, jak ja.
Serdecznie zapraszam do czytania, bo to
sympatyczna lektura w sam raz na wakacje. I przy tym bardzo prawdziwa. Bo
poczynania bohaterów i te pozytywne, i te negatywne, jakoś bardzo mnie nie
zdziwiły. A całą rodzinę Bialickich naprawdę warto poznać! Serdecznie zapraszam
do przestąpienia ich gościnnych progów!
Dorota Skrzypczak
Dodaję ją do swojej listy :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Warto!
Usuń