Niebo na własność
Niezależnie od kraju, szerokości
geograficznej, czy kultury, jedno pozostaje niezmienne. Dla
większości rodziców dziecko to ich największy skarb. Dla jego
szczęścia i bezpieczeństwa gotowi są zrobić wszystko. A co,
jeśli na nic nie mają wpływu? Jeśli w ich uporządkowany świat
wkracza ciężka choroba dziecka? Wtedy właśnie zaczyna się
tragedia, która boli tak samo, nieważne, w którym miejscu na
świecie się wydarzy...
Tytuł: Niebo na własność
Autor: Lucky Allnutt
Wydawnictwo: Otwarte
Udało się! Po wielu latach starań i
ciężkich chwil na świat przychodzi upragnione dziecko. Jack jest
mądry, ciekawy świata i... chory. Szybko okazuje się, że w małej
główce rozwija się niebezpieczny nowotwór. Czy w takiej sytuacji
można chociaż udawać normalność? Czy rodzice chorego dziecka
będą w stanie pozostać partnerami?
Kto chociaż raz w życiu miał
styczność z nowotworem, nawet pośrednio, nigdy nie zapomni tego
doświadczenia. Ba, nigdy nie będzie już tą samą osobą. To
choroba, która w jednej chwili niszczy cały świat, każe odwoływać
się do najgłupszych nawet nadziei, żeby z czasem odebrać
wszystkie złudzenia. Tak, zrobiło się ciężko, ale temat powieści
do lekkich nie należy. Takie choroby nie powinny przydarzać się
małym dzieciom, a jednak tak się dzieje. To nie jest łatwy motyw,
dlatego sięgając po tę powieść musicie spodziewać się wielu
emocji, w tym również tych trudnych.
Czasami doświadczamy miłości w najbardziej nieoczekiwanych chwilach. Ludzie nie zdają sobie sprawy, jak łatwo mogą kogoś rozczulić.
Ale Luke nie ogranicza się do opisania
samej choroby. Jest to jedynie wątek główny, który szybko rozwija
się w coś o wiele głębszego. Bo gdy cierpi dziecko, ból odczuwa
cała rodzina. Ponieważ powieść zaczyna się od chronologicznego
wstępu w klimacie „jak poznali się rodzice”, możemy
zaobserwować wpływ nowotworu na ich relację. Nie tylko wobec
siebie, ale też wszystkiego, co kiedyś było ważne. Ta opowieść
zmusza czytelnika do pewnych przemyśleń. Dlatego Niebo na własność zaliczam do książek, które coś sobą wnoszą i chociażby dlatego warto zmierzyć się z tematem.
Pomęczyłam was już trochę tym, że życie bywa ciężkie, ale... nie zawsze. Luke potrafi w tym wszystkim znaleźć miejsce dla nadziei. Dlatego nie obawiajcie się, że po lekturze tej powieści nigdy więcej się nie pozbieracie. Całe szczęście, nie ma tutaj ani epatowania smutkiem, ani szczególnych detali medycznych, to powieść o walce z konkretnymi przeciwnościami losu, ale takiej, która paradoksalnie daje pocieszenie.
Warto też wspomnieć, że całość została napisana w niezwykle przystępny sposób. Prosto, a jednocześnie przejmująco. Narracja jest pomysłowa, ale też intuicyjna. Po intrygującym wstępie, mamy klasyczne cofnięcie w czasie, a między poszczególnymi rozdziałami ciekawe wstawki, świetnie sprawdzające się w roli klamry fabularnej. Czytelnik bez problemu orientuje się w chronologii zdarzeń, która przeprowadza nas przez kluczowe momenty.
Jednak czy jest coś szczególnie oryginalnego w tej książce? Tu muszę przyznać, że nie. Jeśli czytaliście już tytuły o podobnej tematyce, tym razem nie odkryjecie nic nowego. Chwytający za serce motyw i przewidywalny bieg wydarzeń mogę zawieść czytelników stawiających przede wszystkim na oryginalną fabułę.
Niebo na własność to lektura niełatwa, ale też bardzo wartościowa. To opowieść o jednym z najtrudniejszych doświadczeń, które może spotkać rodziców. Koniecznie sięgnij po tę powieść, jeśli cenisz sobie prawdziwe emocje i niewymuszone wzruszenia.
Jednak czy jest coś szczególnie oryginalnego w tej książce? Tu muszę przyznać, że nie. Jeśli czytaliście już tytuły o podobnej tematyce, tym razem nie odkryjecie nic nowego. Chwytający za serce motyw i przewidywalny bieg wydarzeń mogę zawieść czytelników stawiających przede wszystkim na oryginalną fabułę.
Niebo na własność to lektura niełatwa, ale też bardzo wartościowa. To opowieść o jednym z najtrudniejszych doświadczeń, które może spotkać rodziców. Koniecznie sięgnij po tę powieść, jeśli cenisz sobie prawdziwe emocje i niewymuszone wzruszenia.
Na pewno przeczytam :) Od pierwszej chwili bardzo mnie zaciekawiła, a okładka jest śliczna. :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com