Akuszer bogów – Aneta Jadowska
Nikita nie zwalnia ani
na chwilę, bo strata czasu nie przybliża jej do odkrycia prawdy.
Tym razem będzie się babrać w czymś wyjątkowo okropnym...
własnej przeszłości. I pewne jest tylko jedno, tej wyprawy nie
będzie można nazwać miłą, rodzinną wycieczką.
Tytuł: Akuszer
bogów
Autor: Aneta
Jadowska
Cykl: Cykl oNikicie (tom 2)
Seria: SQN
Wydawnictwo: Sine
Qua Non
Mówią, że prawda
wyzwala, a zjazdy rodzinne to fajna sprawa. Jednak w życiu Nikity
wszystko musi być na odwrót. Po jednym takim „zjeździe” nie
dość, że własnoręcznie zabiła swojego brata, to jeszcze
dowiedziała się, że wszystko, w co wierzy, jest kłamstwem. Nikita
postanawia wziąć sprawę w swoje ręce. I nic nie jest w stanie
stanąć jej na drodze do prawdy. Nawet banda płatnych zabójców i
duchy przeszłości...
Wow, co to był za tom!
Akcja i jeszcze raz akcja! Dynamiczne tempo nie spowolniło nawet na
chwilę, a świst strzałów pojawiał się w każdej pozornie
spokojnej scenie. W tym tomie jeszcze bardziej niż w poprzednich
Nikita musiała mieć się na baczności. Bo prawie każdy dybał na
jej życie.
"Czasem to, czego chcemy najbardziej na świecie, odbiera nam to, czego najbardziej na świecie potrzebujemy. Chcesz prawdy i wolności. A co, jeśli się nie da tego pogodzić?".
Właśnie dlatego nasza
główna bohaterka to twarda sztuka. Tak samo, jak w pierwszym tomie,
ma stalowe nerwy, cyniczne poczucie humoru i sprawność, której
pozazdrościłby jej niejeden trenujący sztuki walki. Nikita po
prostu „ma jaja” i nie waha się użyć swojego temperamentu oraz
mięśni (z reguły jednocześnie). Niezwykle podoba mi się to, że
nasza protoplastka to silna kobieta, której jasności myślenia nie
zaburzają irracjonalne porywy serca. Tak, nie uraczymy w tym tomie
żadnych scen miłosnych i jest to moim zdaniem sensowny wybór. Po
prostu nie można dać czytelnikowi wszystkiego.
O drugim bohaterze,
Robinie, nie można powiedzieć wiele. Jego udział jest niestety
mało znaczący, a przez to niewiele można powiedzieć o jego
charakterze. Od pierwszej części dowiadujemy się o nim naprawdę
mało. Jednak z zakończenia wnioskuję, że jego „pięć minut”
jeszcze nadejdzie.
"Robin był facetem, który grozi ci takim tonem, że brzmiało to jak obietnica wiecznej szczęśliwości – w rodzaju tych, jakie składają ci psychiatrzy, przeszywając w twoim kierunku recepty na prochy, po których będziesz wgryzać się w tęczę i klepać za uchem jednorożce".
Ten tom był skupiony
wokół Nikity i jej przeszłości. Ten wątek został naprawdę
ciekawie poprowadzony, a uzyskana prawda idealnie wpasowuje się
założenia świata. Jedyne, na co mogłabym zwrócić uwagę to
czasami irytujące przerywanie śledztwa na rzecz kolejnej
strzelaniny, pościgu, czy zwykłego mordobicia.
Bez zmian za to pozostaje
lekka, acz dosadna narracja i klimatyczne przedstawienie otaczającego
świata. Tym razem trafiamy do Norwegii i różnica w atmosferze jest
wyczuwalna. Możemy na chwilę odetchnąć od ciężkiego powietrza
Warsy i dać się ponieść hygge. Oczywiście nie na długo, bo na
takie okazje tylko czekają przyczajeni w każdym cieniu zabójcy.
"Tuve opowiadała mi przebieg porwania tym samym tonem, jakim wcześniej relacjonowała urodziny kolegi z przedszkola, na którym pojawił się klaun i teatrzyk kukiełek. Cóż, albo była przerażona w obu przypadkach, albo w żadnym – jedno z dwojga".
Akuszer bogów
to świetna kontynuacja Dziewczyny z dzielnicy cudów.
Po raz kolejny intrygujący pomysł na fabułę, ciekawe postaci i
akcja, która pędzi na złamanie kark. A my wraz z nią. I chociaż
czasem nie wszystkie wydarzenia wydają się zrozumiałe, ostatecznie
wszystko się wyjaśnia, przygoda w całości zamyka się w tym
tomie. I to lubię! Serdecznie polecam!
Mnie osobiście ten tom wynudził... Autorka kilkukrotnie powtarzała tę samą przeszłość Nikity, którą i tak w gruncie rzeczy znaliśmy w sporej mierze przez poprzednią część.
OdpowiedzUsuń