Niewinna pomyłka – Joanna Hacz
Dzisiaj zabiorę Was w szaloną podróż po polskich szosach. Zapraszam Was dosłownie na polską drogę, gdzie spotkamy Ludwika, który będzie świadkiem niecodziennej sytuacji. W pewnym momencie spostrzeże on biegnącą poboczem dziewczynę z dzieckiem na ręku, uciekającą przed mężczyzną z nożem. Zaczyna się nieźle, prawda?
Tytuł: Niewinna
pomyłka
Autor: Joanna Hacz
Wydawnictwo: Lucky
Kim
jest Patrycja? I przed kim ucieka? Odpowiedzi na te pytania poznacie dość
szybko, ale wir wydarzeń pogna Was dalej i dalej w niezwykle intrygującą
fabułę. Ludwik zaopiekuje się Patrycją, a co z tego wszystkiego wyniknie,
przekonacie się sami.
Kiedy
zaczęłam czytać książkę, początek skojarzył mi się trochę z Otchłaniąsumienia, którą również dla Was niedawno recenzowałam. Tam również
zastosowano przykazanie Hitchcocka i zaczęło się „trzęsieniem ziemi”, a potem
było tylko lepiej. I na tym podobieństwo tych książek się kończy, bo Otchłańsumienia to rasowa powieść sensacyjna, a recenzowana przeze mnie Niewinna
pomyłka, to szalona komedia omyłek, przy której ubawicie się
niesamowicie.
Autorka
jest mistrzynią tworzenia dialogów. Bohaterowie przerzucają się słowami niczym
wytrawni tenisiści piłką na korcie, a my czytamy je z rozdziawioną szeroko
buzią. A już to, co słownie wyprawia mały Tymek to już prawdziwy majstersztyk.
Rewelacja!
Nie
mogę wyjść również z podziwu nad nazwiskami bohaterów. Są niesamowicie
oryginalne i brzmią nieziemsko. Mogłabym się chyba nazywać Dorota
Tymoryszek:):)
Jeżeli
chodzi o Patrycję, to muszę przyznać, że momentami irytowała mnie, kiedy tak
często próbowała rezygnować z pomocy Ludwika, momentami robiło się to już
nudne. Generalnie jednak bardzo ją polubiłam, bo nie da się nie polubić tak
szalonej, pozytywnej osoby, tak bardzo wiernej wyznawanym przez siebie zasadom.
Wielkie
brawa dla autorki dla zaakcentowania wiary w Boga. Bohaterowie są osobami
wierzącymi i żyją wedle zasad dekalogu, ale nie jest to podkreślone zbyt
natrętnie. Ja akurat jestem osobą wierzącą i nie razi mnie to w żaden sposób,
ale mam wrażenie, że ateistów takie zaakcentowanie tematu nie powinno
zniechęcić. Katolicyzm nie bije po oczach z każdej karty książki (a zdarzało mi
się takie powieści czytać, i uwierzcie mi, nawet dla mnie było to nie do
strawienia), a myślę, że zapakować zwierzęta do arki Noego w taki sposób, jak
to robi Tymek, chciałby każdy, niekoniecznie wierzący w Boga:):)
Jak
już kiedyś wspominałam, rzadko zwracam uwagę na okładki recenzowanych przeze
mnie książek, ale w tym wypadku nie mogę milczeć. Okładka podzielona jest na
dwie części, na górze widnieje rysunek kobiety i korpusu mężczyzny, dół to
najprawdopodobniej fotografia Gdańska. I ta fotografia po prostu mnie urzeka,
uwielbiam takie klimatyczne zdjęcia, ale niestety na górę wręcz nie mogę
patrzeć. Nie podoba mi się kobieta, a połączenie tych dwóch obrazów jest takie
jakby „od czapy”, nie widzę między nimi żadnego związku, a i z treścią książki
też nie do końca mi się kojarzy. Przepraszam, ale okładka po prostu mi się nie
podoba i tyle. Ja jednak nie oceniam książek po okładce i treść i owszem
podobała mi się bardzo.
Serdecznie
zapraszam, w tę szaloną podróż z Patrycją i Ludwikiem. Setnie się ubawicie,
uśmiejecie, momentami wzruszycie i naprawdę miło spędzicie czas z bohaterami. I
niech nie zwiedzie Was pozorna szorstkość małego Tymka. On jest naprawdę
uroczy. Miłej lektury!
Dorota Skrzypczak
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!