Nikt nie idzie - Jakub Małecki
Życie bywa piękne, ciężkie,
zaskakujące, magiczne i straszne. Czasami daje odetchnąć, innym
razem zrzucam ciężary pozornie nie do udźwignięcia. Jednak zawsze
jest nieprzewidywalne i... bardzo, bardzo ulotne.
Tytuł: Nikt nie idzie
Autor: Jakub Małecki
Wydawnictwo: SQN
„Nikt nie idzie” to najnowsza
książka Jakuba Małeckiego. Pomimo tego, że o autorze słyszałam
już od jakiegoś czasu, było to moje pierwsze spotkanie z jego
twórczością. Nie czytałam nic na jego temat, nie nastawiałam się
w żaden sposób. I jak wyszła ta konfrontacja? Z pewnością...
zaskakująco.
Powieść po kolei wprowadza nas w
życie poszczególnych bohaterów. Najpierw poznajemy Marysię,
typową „dziewczynę z sąsiedztwa”, inną niż wszystkie, a
jednocześnie bardzo podobna. Dziewczyna
poznaje pilota i jakoś wszystko toczy się dalej. Nie jest to
sztampowa miłość jak z bajki, to uczucie bardzo prawdziwe i piękne
na swój życiowy sposób. Kolejną bohaterką jest Olga, poobijana
przez życie, trochę zagubiona w codzienności. Tak samo, jak Igor,
którego los w pewien sposób zdeterminowany został przez zaginięcie
brata. I na końcu Klemens, ni to chłopiec, ni mężczyzna. Co ich
połączy? Co podzieli? Dokąd poprowadzą ich kręte ścieżki
życia?
Nie często sięgam po książki w tym
stylu i też nie często mam taki mętlik w głowie, gdy piszę
recenzję. Chciałabym wspomnień o wszystkim i jednocześnie
zaakcentować to najważniejsze, czyli uczucia, które wywołała we
mnie powieść. Bo już na początku muszę was ostrzec. Nie będzie
łatwo. „Nikt nie idzie” przenosi czytelnika w fikcyjny, a
jednocześnie boleśnie prawdziwy świat. Jej lektura pozostaje w
pamięci, a uczucia, które jej towarzyszą, na trwałe odcisną
piętno na czytelniku. Zamykając książkę wciąż tkwiłam w
opisanym świecie. Coś ściskało mi serce i nie dawało zapomnieć
o wcześniejszych wzruszeniach. „Nikt nie idzie” wywołuje bowiem
całą paletę emocji, rozbawia, zasmuca i zmusza do refleksji.
Również konstrukcja bohaterów
odróżnia ten tytuł od innych powieści. Opisane postacie są
pozornie zwykłe, nijakie, ale tylko na pierwszy rzut oka. Im
bardziej wkraczamy w ich świat, im więcej szczegółów poznajemy,
tym więcej zyskują one w naszych oczach. Stają się... bliskie
niczym dalsza rodzina. Z każdą stronę coraz bardziej przejmowałam
się ich losem, który nie szczędził trudności i problemów.
Opowieść czyta się szybko i z dużym
zaangażowaniem również dzięki narracji. Historia napisana została
bardzo bezpośrednim stylem, który momentami przypomina potok myśli.
Za jego sprawą poznajemy tysiące szczegółów dotyczących życia
naszych bohaterów, wiele drobiazgów, ale też mnóstwo wspomnień,
które wracają do nich często przy okazji zupełnie zwyczajnych
sytuacji. Jakbyśmy siedzieli gdzieś z tyłu głowy i poznawali ich
od każdej strony, tej dobrej dobry, tej złej, ale też tej
wstydliwej, o której woleliby nie pamiętać.
"Trochę zaczęli się kolegować. Oczywiście nikomu by się nie przyznał, bo kolegowanie się z dziewczyną było bardziej obciachowe, niż na przykład zakładanie kalesonów, ale skoro już grabił u niej liście, to mógł przecież z nią też porozmawiać. Albo poganiać kota. Albo pograć w badmintona.
Albo pojechać z nią do fabryki fortepianów, gdzie pracował jej tata i gdzie ona miała swój tajny skład z zabawkami".
Ale to nie wszystko, o wyjątkowości
narracji świadczy też fakt, że opowieść nie tylko przedstawiana
jest na zmianę z perspektywy różnych bohaterów, ale też to, że
często nie trzyma się chronologia. Raz pojawia się scena ze
środka, innym razem najpierw poznajemy skutek, a dopiero potem
przyczynę. I nie mówię tutaj o klasycznym zabiegu polegającym na
umieszczeniu fragmentu finału na początku powieści. Nie, tutaj
każda scena może się dziać w trochę innym momencie, czasem kilka
dni wcześniej, czasem kilkanaście lat. A najlepsze w tym jest to,
że ich kolejność nie budzi żadnych wątpliwości. To wszystko da
się wyczuć, wręcz intuicyjnie.
Tak, „Nikt nie idzie” to książka
zdecydowanie warta polecenia. Jedna z niewielu, która do opisywania
życia podchodzi szczerze i bez „literackich filtrów”. Wszystko,
co straszne, trudne, bolesne, ale też wzruszająco i piękne.
Cudowna i mądra książka, a do tego wciągająca opowieść.
Muszę ją przeczytać :) kilka dni temu przeczytałam "Rdzę" tego autora (świetna książka swoją drogą, polecam) i mam ochotę na więcej :)
OdpowiedzUsuńJa też, może właśnie sięgnę po Rdzę 😉
Usuń