Przyszłość Violet i Luke'a
Nie lubię, gdy historia urywa się w połowie, gdy trzeba miesiącami czekać na kontynuację tak dobrze rozpoczętej akcji. Co będzie dalej? Jaki los czeka bohaterów? Te pytania doprowadzają czytelnika do szału. Tak było też w przypadku Przeznaczenia Violet i Luke'a. Dlatego kiedy tylko wyszedł tom drugi, Przyszłość Violet i Luke'a, po prostu musiałam się dowiedzieć... co było dalej.
Tytuł: Przyszłość Violet i Luke'a
Cykl: The Coincidence (tom 4)
Autor: Jessica Sorensen
Wydawnictwo: Zysk i s-ka
W momencie gdy Violet i Luke byli przekonani, że ich życie wyszło na prostą, wszystko rozsypało się niczym domek z kart. Los postanowił spłatać im figla i splątał ich życia na długo przed akcją z pierwszego tomu. To było za wiele dla dziewczyny. Ścigana przez przeszłość, załamana przez teraźniejszość, nie widzi żadnych szans na przyszłość. Ucieka od Luke i wcale nie jest jej z tym dobrze. Chłopak też ciężko znosi rozstanie. Czy to będzie koniec? A może życie planuje dla nich kolejne zawirowania?
Książka już od samego początku funduje nam mnóstwo przeżyć. Jeśli spodziewaliście się, że Violet zrzuciła z siebie cały emocjonalny bagaż w pierwszym tomie... jesteście w błędzie. Tym razem jest równie intensywnie, jak wcześniej. A do starych spraw dochodzą nowe problemy i coraz silniejsze uczucia. I to nie tylko te pozytywne. W dziewczynie buzuje nienawiść, która może ją popchnąć w przepaść złych decyzji.
Muszę przyznać, że nie zawsze rozumiałam jej zachowanie. Tak, nawet mając na uwadze to, jak bardzo została skrzywdzona przez los. Jej tryb „nic nie czuję” nie dość, że nie działał, to jeszcze budził mój sprzeciw. Dobrze, że bohaterka szybko przeszła do działania, bo to szło jej zdecydowanie lepiej. A dzięki temu fabuła naprawdę skutecznie napędzana jest przez akcje. Pośród miłosnych rozważań i tajemnic z przeszłości nie brak dynamicznych zwrotów wydarzeń, czy zaskakujących wątków. Bardzo podobało mi się, że Violet i Luke nie siedzą z założeniami rękami, a przejmują inicjatywę i rozwiązują pojawiające się problemy.
Na uznanie zasługuje również to, że w tle fabuły Violet powoli walczy z traumą. Temat piętna przeszłości nie raz stanowi główny wątek powieści. Nie lubię jednak, jeśli jest to jedyny poruszany temat. W przypadku tej książki jest inaczej. To trudne zagadnienie nie dominuje całej akcji, a bohaterka nie zasypuje nas na każdym kroku swoimi złotymi myślami, tylko odważnie stawia czoło własnym lekom.
A gdzie w tym wszystkim miłość? Jest i to bardzo ważna, motywuje, budzi lęk i powoli rozwija się niczym polny kwiat. Całe szczęście jest gdzieś obok, nie na pierwszym planie, chociaż wciąż bardzo istotna. Fajnie, że tym razem główny nacisk położono na intrygę, a wszystko obok stanowi jej tło.
I chociaż powieść jest bardzo intensywna, zarówno w emocje, jak i wydarzenia... wciąż nie wiemy wszystkiego. Możemy się domyślać, możemy być prawie pewni, ale jednak główna intryga nie została definitywnie rozwiązana. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że historia Violet i Luka będzie miała jeszcze swoją kontynuację i nie zamknie się w dwóch tomach. Tym razem przejście było łagodniejsze niż w przypadku poprzedniej części. Nie zostajemy porzuceni w samym środku akcji, wiele wątków i wątpliwości zostało wyjaśnionych, ale wciąż... wciąż nie wiemy wszystkiego. I jak tu być książoholikiem? Trzeba dalej czekać!
Z książkę dziękuję portalowi Papierowe Motyle.
Tytuł: Przyszłość Violet i Luke'a
Cykl: The Coincidence (tom 4)
Autor: Jessica Sorensen
Wydawnictwo: Zysk i s-ka
W momencie gdy Violet i Luke byli przekonani, że ich życie wyszło na prostą, wszystko rozsypało się niczym domek z kart. Los postanowił spłatać im figla i splątał ich życia na długo przed akcją z pierwszego tomu. To było za wiele dla dziewczyny. Ścigana przez przeszłość, załamana przez teraźniejszość, nie widzi żadnych szans na przyszłość. Ucieka od Luke i wcale nie jest jej z tym dobrze. Chłopak też ciężko znosi rozstanie. Czy to będzie koniec? A może życie planuje dla nich kolejne zawirowania?
Książka już od samego początku funduje nam mnóstwo przeżyć. Jeśli spodziewaliście się, że Violet zrzuciła z siebie cały emocjonalny bagaż w pierwszym tomie... jesteście w błędzie. Tym razem jest równie intensywnie, jak wcześniej. A do starych spraw dochodzą nowe problemy i coraz silniejsze uczucia. I to nie tylko te pozytywne. W dziewczynie buzuje nienawiść, która może ją popchnąć w przepaść złych decyzji.
Muszę przyznać, że nie zawsze rozumiałam jej zachowanie. Tak, nawet mając na uwadze to, jak bardzo została skrzywdzona przez los. Jej tryb „nic nie czuję” nie dość, że nie działał, to jeszcze budził mój sprzeciw. Dobrze, że bohaterka szybko przeszła do działania, bo to szło jej zdecydowanie lepiej. A dzięki temu fabuła naprawdę skutecznie napędzana jest przez akcje. Pośród miłosnych rozważań i tajemnic z przeszłości nie brak dynamicznych zwrotów wydarzeń, czy zaskakujących wątków. Bardzo podobało mi się, że Violet i Luke nie siedzą z założeniami rękami, a przejmują inicjatywę i rozwiązują pojawiające się problemy.
Na uznanie zasługuje również to, że w tle fabuły Violet powoli walczy z traumą. Temat piętna przeszłości nie raz stanowi główny wątek powieści. Nie lubię jednak, jeśli jest to jedyny poruszany temat. W przypadku tej książki jest inaczej. To trudne zagadnienie nie dominuje całej akcji, a bohaterka nie zasypuje nas na każdym kroku swoimi złotymi myślami, tylko odważnie stawia czoło własnym lekom.
A gdzie w tym wszystkim miłość? Jest i to bardzo ważna, motywuje, budzi lęk i powoli rozwija się niczym polny kwiat. Całe szczęście jest gdzieś obok, nie na pierwszym planie, chociaż wciąż bardzo istotna. Fajnie, że tym razem główny nacisk położono na intrygę, a wszystko obok stanowi jej tło.
I chociaż powieść jest bardzo intensywna, zarówno w emocje, jak i wydarzenia... wciąż nie wiemy wszystkiego. Możemy się domyślać, możemy być prawie pewni, ale jednak główna intryga nie została definitywnie rozwiązana. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że historia Violet i Luka będzie miała jeszcze swoją kontynuację i nie zamknie się w dwóch tomach. Tym razem przejście było łagodniejsze niż w przypadku poprzedniej części. Nie zostajemy porzuceni w samym środku akcji, wiele wątków i wątpliwości zostało wyjaśnionych, ale wciąż... wciąż nie wiemy wszystkiego. I jak tu być książoholikiem? Trzeba dalej czekać!
Z książkę dziękuję portalowi Papierowe Motyle.
Nie czytałam jeszcze historii tych bohaterów, ale znam losy Callie i Kaydena. Podobały mi się te książki, więc z pewnością sięgnę po kolejne :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Koniecznie, fajna historia 😉
Usuń