W żywe oczy – JP Delaney
To było tylko
zadanie, zlecenie, które miało jej przynieść pieniądze na
czynsz. Nie była sobą, odtwarzała tylko kolejną rolę. Jak w
teatrze. Proste, prawda? Do czasu. W pewnym momencie zaciera się
granica między prawdą a fikcją i nic nie jest już oczywiste. Kto
kłamie? Kto gra? Ta zabawa staje się śmiertelnie niebezpieczna.
Tytuł: W żywe
oczy
Autor: JP Delaney
Wydawnictwo:
Otwarte
Claire studiuje
aktorstwo, jednak w jej życiu nic nie jest proste. Żeby zarobić na
czynsz, podejmuje się nietypowej pracy dla agencji
detektywistycznej. Jej zadaniem jej przetestowanie wierności mężów.
Nic trudnego. Rozmawia, flirtuje, jeśli zaproszą ją „na górę”,
sprawa jest oczywista. Jednak, gdy w niewyjaśnionych okolicznościach
ginie jej zleceniodawczyni, a w grę wchodzi namiętność, wszystko
staje na głowie.
Fabuła powieści silnie
związane jest z wątkiem artystycznym. Nasza bohaterka jest aktorką,
a ten fakt nie tylko ciekawie uzupełnia historię, ale też w pewien
sposób determinuje postrzeganie przez nią świata. I właśnie
dlatego jej postać jest tak interesująca.
Co więcej, przekłada
się to wprost na pierwszoosobową narrację. Autor sprytnie
wykorzystuje fakt, że poznajemy historię oczami Clarie, nie raz
wykorzystując tę koncepcję, by zakpić z czytelnika. Tak, kilka
razy bohaterka zwraca się do nas bezpośrednio, co jest uzasadnione
w opowieści (i bynajmniej nie chorobą psychiczną).
Warto zaznaczyć, że
tempo powieści narasta powoli. Pomimo naprawdę mocnego początku,
akcja szybko spowalnia i serwuje nam historię pasującą bardziej do
literatury obyczajowej, niż thrillera. I tutaj akcentuje się
całkiem szeroko opisane tło okołofabularne. Jest to zabieg
zdecydowanie na plus. Za jego sprawą jeszcze bardziej wczuwamy się
sytuacje Clarie, gdy wraz z nią borykamy się z problemami studentów
aktorstwa. Co więcej, pierwszy zwrot akcji ma też zdecydowanie
mocniejszy wydźwięk, ponieważ wcześniejsze tempo buduje kontrast.
Całości dodatkowego
smaku nadaje klimat kłamstw, manipulacji oraz... mrocznej powieści.
Z każdą strono atmosfera się zagęszcza, a granica między prawdą
a fikcją zaciera. „W żywe oczy” zdecydowanie
przypadnie do gustu każdemu miłośnikowi thrillerów
psychologicznych.
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!