Wilcza godzina
Steampunk to nurt literacki, który
zyskuje coraz większą popularność. Połączenie epoki
wiktoriańskiej z wiekiem pary owocuje wyjątkowo barwnymi
opowieściami. I właśnie z taki nastawieniem sięgnęłam po
„Wilczą godzinę”.
Tytuł: Wilcza godzina
Autor: Andrius Tapinas
Wydawnictwo: SQN
Mamy rok 1905. Wilno jest wolnym
miastem... Od kilkudziesięciu lat należy do Aliansu, związku
miast, które postawiły na rozwój techniki. I to właśnie w Wilnie
ma się odbyć spotkanie na szczycie najpotężniejszych państw
Europy. A jak to przy okazji takich imprez bywa, każdy uczestnik
chce ugrać coś dla siebie. Tymczasem na ulicach miasta zaczyna się
robić „gorąco”. Mieszkańcy coraz głośniej wyrażają swoje
niezadowolenie. Jakie sekrety skrywa Wilno? Czy za wszystkimi
zbiegami okoliczności nie stoi przypadkiem grubsza intryga?
"- Halo, szanowny panie, czy przypadkiem nie zmierza pan na pogrzeb? - Jeden z szyderców podszedł do niego i porozumiewawczo puścił oczko kompanom.
- A może nawet na własny? - wtrącił się inny. - Nie ma się co śpieszyć.
Mężczyzna w kapeluszu powoli podniósł wzrok.
- Całkiem możliwe, że na pogrzeb - odpowiedział półgłosem i zdjął kapelusz. Głowę miał całkiem łysą i gładką, jak kula bilardowa".
„Wilka godzina” to książka
napisana z dużym rozmachem. Z pewności nie można jej odmówić,
bogatej, szczegółowej narracji, która powoli wprowadza nas w
klimat steampunkowego miasta. Ale nie tylko opisów mamy pod
dostatkiem. Również postaci jest w powieści nie co niemiara, a
każda z nich ma swoje pięć minut i spore miejsce w fabule.
Właśnie dlatego początkowe wrażenie
jest bardzo pozytywne. Jednak każdy ma swoją cierpliwość, nawet
czytelnik. I jeśli w rozsądnym czasie nie otrzyma akcji, zaczyna
się nudzić. I tak niestety było i tym razem. Fabuła rozkręca się
naprawdę powoli, a bogate opisy nie przekładają się dynamiczną
akcję. Chociaż historia zaczyna się mocnym akcentem, napięcie to
nie zostaje w żadnej sposób potęgowane, a co za tym idzie, szybko
wygasa.
"Gdy jest się najemnikiem, choćby i z opuszczonymi spodniami należy być gotowym na wszystko".
Nie sposób za to odmówić autorowi
kreatywności. Rzeczywistość, którą stworzył, jest ciekawa,
kompletna i bogata. Przez pierwsze strony czytelnik może się czuć
odrobinę zdezorientowany natłokiem elementów podobnych do naszego
świata, ale zmodyfikowanych na potrzeby książki. Tutaj z kolei
zabrakło bardziej usystematyzowanego wprowadzenia, wszystkiego
dowiadujemy się w trakcie, co jest dość czasochłonne. Jeśli
jednak lubicie historię alternatywną, z pewnością docenicie
pomysł autora oraz wiele smaczków i nawiązań, które umieścił w
książce.
To, co zdecydowanie zasługuje na
uznanie, to świetna oprawa graficzna. Zachwyca już sama bardzo
klimatyczna okładka. Nie brakuje również pomysłowy zdobników
wewnątrz powieści. Dzięki tym zabiegom książka naprawdę fajnie
się prezentuje.
„Wilcza godzina” to powieść,
którą bardzo trudno mi ocenić. Z jednej strony uwielbiam
steampunk, a przedstawiony świat świetnie wpasowuje się w ten
gatunek. Z drugiej jednak wiele elementów było po prostu za dużo,
zbyt wielu bohaterów, zbyt liczne opisy. I niestety nie rekompensuje
to fabuła, która jest mało dynamiczna. Jeśli nie przeszkadza wam
wolne tempo akcji, a cenicie sobie klimatyczne i dokładne opisy
fantastycznego świata, „Wilcza godzina” powinna przypaść wam
do gustu. Jeśli jednak stawiacie przede wszystkim na akcje, może
się nie odnaleźć w Wilnie pełnym pary i maszyn.
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!