Wiatraki – Krzysztof A. Zajas
Nie mogę powiedzieć,
żeby kryminał był moim ulubionym gatunkiem. Szczerze mówiąc,
przez długi czas unikałam go jak ognia. Kojarzył mi się przede
wszystkim z prostym, powtarzalnym schematem. Trup plus śledztwo.
Czasem prowadzone przez policjanta, czasem przez dziennikarza, a
czasem przez ciotkę Klotkę. Nic ciekawego? Do czasu! Gdyby
wszystkie powieści kryminalne były napisane jak „Wiatraki”
Krzysztofa A. Zajasa, to byłby to mój ulubiony gatunek!
Zdecydowanie!
Tytuł: Wiatraki
Cykl: Trylogia pomorska (tom 1)
Autor: Krzysztof A.
Zajas
Wydawnictwo:
Marginesy
Tak to już czasem bywa,
że nawet gdy się bardzo nie chce wszczynać się kolejnej afery, ta
robi to sam. Lucek jedzie na Pomorze zorganizować wykład na temat
interwencji policji poza godzinami służby. I tak się składa, że
po drodze sam przeprowadza jedną. Może nic by tego nie było, ale
jedno nieostrożne „nadepnięcie na odciska” sprawia, że
mężczyzna angażuje się w porachunki lokalnej mafii. Luckowi jest
to... jak najbardziej na rękę. Kiedy jego życie osobiste wali się
w posadach, on może ganiać „za tymi złymi”. Jednak sprawy
szybko się komplikują. Komu może ufać? I gdy Lucek walczy z
teraźniejszością, po Krzyckiego coraz bardziej upomina się
przeszłość. Kto wygra? Czy rachunki zostaną uregulowane? A
wiatraki... kręcą się dalej.
Zakochałam się w tej
książce już od pierwszych strona! I nie mówię tutaj od
„trzęsienia” ziemi, którym powinno się zacząć każde dzieło.
Tak, nawet pomijając ten element, akcja bardzo szybko nabiera tempa,
a historia rozwija się dynamicznie i gna w nieoczekiwane kierunki.
Zupełnie nie chcę niczego zdradzać, ale dzieje się i to nawet
bardzo dużo!
Tak, skończyłam czytać
tę książkę parę dni temu i wciąż trzymają mnie emocje.
Zacznijmy więc od nich. Historia „Wiatraków” uderza w uczucie
czytelnika na wiele możliwych sposobów. Raz go prowokuje, raz
wzrusza, czasem odwołuje się do refleksyjnych tonów, a zaraz potem
każe biec za bohaterem bez zastanowienia. I ta różnorodność jest
jej ogromną zaletą! Bo z jednej strony dostarcza nam wartką, pełną
dynamiki opowieść, z drugiej odwołuje się do rzeczy ważnych,
spawając, że jest to również lektura wartościowa, skłaniająca
do myślenia.
Kolejnym, ogromnym plusem
jest kreacja bohaterów. O tak! Co do był za duet, wręcz
niepowtarzalny. Autor nie szczędzi swoim postaciom wad i cech
charakterystycznych. Z mieszanki tego, co wzniosłe i tego, co
wątpliwe moralnie powstają osobowości prawdziwie, a jednocześnie
niepowtarzalne. Każdego z nich chce się lubić, ale jest to
lubienie z pewnymi wątpliwościami, oparte na kredycie zaufania i
świadomości wad. Jednym słowem, dość nietypowe w literaturze.
Główny bohaterzy nie są jednoznaczni i to nadaje całej powieści
drugiego dna. Co innego, jeśli chodzi o postacie drugoplanowe. Ich
ocena nie jest już tak trudna, czarne charaktery budzą przede
wszystkim negatywne uczucia i chociaż w historii pojawia się próba
odwrócenia takiego wizerunku, nie odniosła ona wielkiego skutku.
"Najgorsze na wojnie wcale nie jest to, że giną ludzie. W czasie pokoju też giną. Wojna wyzwala w człowieku zło. (...) wojna ze zwykłego zjadacza chleba robi zbrodniarza i nie ma na to siły. Jak codziennie widzisz naokoło, że bezkarnie zabija się drugiego i zabiera mu jego dobytek, to prędzej czy później się skusisz. No, może jaki ksiądz albo zagorzały socjalista się oprze, ale zwykły człowiek nie. Pójdzie i zabije, zgrabi, schowa, a potem będzie twierdził, że o niczym nie wie".
Kontynuując wątek
bohaterów, świetnie przenoszona jest akcja między głównymi
postaciami. Autor ciekawie rozdziela im udział w fabule, a potem
nagle zaburza ten układ. Możliwość śledzenia części wydarzeń
z różnych perspektyw bardzo dobrze się sprawdza i w połączeniu z
licznymi zwrotami akcji sprawia, że czytelnik dosłownie nie może
oderwać się od lektury.
Dodatkowym smaczkiem jest
bardzo mocne umieszczenie akcji w społeczności lokalnej. Nadaje to
powieści klimatu i małomiasteczkowej atmosfery. Dzięki temu
jeszcze bardziej angażujemy się w akcję i przeżywamy opisywane
wydarzenia.
Ale przejdźmy do
najważniejszego, do intrygi! Zagadka utrzymana jest na najwyższym
poziomie! To historia nie tylko skomplikowana, ale też
wielowarstwowa, obejmująca swoimi „mackami” wiele kwestii i
pozornie niepowiązanych osób. Świetnie poznaje się te sekrety i
jeszcze lepiej odkrywa ich sedno.
Ale to nie wszystko, jest
jeszcze kolejny aspekt tej powieści. Jeśli sądzicie, że życie
osobiste nie może odgrywać istotnej roli w kryminalnych zmaganiach
policjantów to... jesteście w błędzie. Tutaj wszystko, co dręczy
ich serca i kształtuje osobowość, później przekłada się
bezpośrednio na rozwój śledztwa. I te relacje międzyludzkie były
niezwykle istotne, bardzo silnie akcentowane i ostatecznie...
nierozwiązane. To chyba największy dla mnie problem. Chciałam, by
wszystko wyjaśniło się już, od ręki. Tymczasem wiele wątków
wciąż jest otwartych, a ja muszę wyczekiwać kontynuacji.
I jeszcze jedna rzecz na
koniec, podczas czytania „Wiatraków” możecie mieć wrażenie,
że wszystko jest zbyt dopracowane... jak na pierwszy tom. To prawda.
Ten tytuł jest co prawda początkiem serii, ale nie pierwszym
spotkaniem z bohaterami. Zupełnie nie wiem, jak ich premiera mogła
zupełnie do mnie nie dotrzeć. Ale to nawet dobrze się składa.
Oczekując drugiej części, będę mogła sięgną po wcześniejsze
przygody policjantów. I trochę szkoda, że nie wszystkie sytuacje
będą dla mnie zaskoczeniem. Jeśli więc wciąż macie „Wiatraki”
przed sobą to polecam, genialna książka! Jednak koniecznie
sięgnijcie wcześniej po poprzednie tytuły. Mój werdykt: najlepszy
kryminał, jaki czytałam do tej pory!
Książkę można znaleźć w tej
księgarni - NiePrzeczytane.pl.
Ta książka miała do mnie przyjśc przed końcem września. Przyszła w połowie października, na mój rodzinny adres. Na szczęście już jutro jadę do domu i nie biorę ze sobą zbyt wielu książek do czytania (tylko te, które przeczytam w pociągu - 9h w jedną stronę to ze dwie sztuki XD), więc pewnie się z nią wkrótce zapoznam.
OdpowiedzUsuńPolecam, świetna książka :)
Usuńteż mam ją w planach :)
OdpowiedzUsuń