Kłamca – Jakbu Ćwiek
Są takie książki,
które stały się dla mnie początkiem przygody z fantastyką. W
szkolnej bibliotece nie było szerokiego wyboru, ale nie brakowało,
ani Sapkowskiego ani Tolkiena. I jakiś czas trafiało się coś
mniej typowego. Jedną z tych książek był „Kłamca” Jakuba
Ćwieka. Zakochałam się w całej serii, tak samo, jak moja mama.
Ale to było już jakiś czas temu. Właśnie dlatego, gdy
dowiedziałam się, że SQN wznawia serię, z radością po nie
sięgnęłam. Jak wyszła konfrontacja po latach?
Tytuł: Kłamca
Autor: Jakub Ćwiek
Cykl: Kłamca (tom 1)
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Bóg nie zamierza
doglądać swoich owieczek przez całą wieczność. W końcu ma od
tego... aniołów. To właśnie im powierzył opiekę nad ludzkością
i udał się... nie wiadomo gdzie. Anioły podchodzą do tematu
wyjątkowo ambitnie. Pod nieobecność Pana zamierzają wyplenić
konkurencję, czyli pogańskich bogów. Tu działa prosta zasada:
albo jesteś z nami, albo przeciwko nam. I Loki, bóg nordycki,
zamierza wykorzystać swoją szansę. W przeciwieństw do
skrzydlatych nie wiążą go żadne zasady. Gdzie anioł nie może,
tam Lokiego pośle!
Niesamowite! Czytałam tę
książkę i... tak mało z niej pamiętałam, że aż strach. Ale
też z drugiej strony miałam przyjemność ponownego odkrywania
świetnej powieści. Bo i tym razem odczuwałam ogromną radochę z
czytania. Co prawda obecnie mam już trochę więcej punktów
odniesienia, a co za tym idzie, zastrzeżeń, nadal jednak bardzo
dobrze bawiłam się przy lekturze.
"- W Niebo też nie wierzę. - Jakoś niespecjalnie przeszkadza mu to istnieć".
Przede wszystkim tom
pierwszy Kłamcy to bardziej zbiór dłuższych opowiadań niż jedna
spójna historia. Co prawda poszczególne wydarzenia zdają się
rozgrywać chronologicznie, jednak ich fabuła w całości zamyka się
w obrębie jednego rozdziału, tak, że w zasadzie można by było
czytać je oddzielnie.
Jak każdy fan autora
wie, Jakub Ćwiek jest miłośnikiem popkultury (co dał wyraz w
jednej z ostatnich książek „Przez stany Pop(świadomości)”. W
Kłamcy znajdziecie sporo nawiązań i odniesień. Jeśli chociaż
trochę orientujecie się w temacie, będzie to dla was dodatkowy
smaczek.
Najbardziej jednak
przemawia do mnie ogólna koncepcja. Będę w tej kwestii mało
obiektywna, ponieważ kocham religijne motywy i wykorzystywanie ich w
niecodziennej formie. Tak samo, jak M. L. Kossakowska, Jakub Ćwiek
bawi się schematem aniołów i nadaje im zupełny nowy kształt.
Kreacja bohaterów jest kapitalna i przede wszystkim, oparta na
porządnym reaserchu. Postacie mają swój charakter i nawet anioły
potrafią pokazać pazurki. Jednak pod tym względem zdecydowanie
bardziej do tematu przyłożyła się autorka. W „Kłamcy” mamy
sporo ciekawych elementów, jednak tworzą one pełnego obrazu.
Fabuła zbudowana jest wokół głównej koncepcji, nie zaś, jak w
„Siewcy wiatru” na bazie spójnej i nowatorskiej rzeczywistości
politycznej, historycznej i społecznej (w kilku wymiarach).
"Loki stanął na palce i pocałował Gabriela.
– Aniołku, nie rób scen. Jak możesz być tak małostkowy?
– Jeszcze raz mnie pocałujesz – Gabriel ze wstrętem wytarł policzek – a zobaczysz, dlaczego zwą mnie posłańcem śmierci".
Zawiedzeni będą się
też czuć czytelnicy oczekujący rozbudowanych opisów. Autor stawia
na akcje i dialogi tak bardzo, że powieść momentami przypomina
scenariusz. Nie znajdziecie wiele scenografii, czy tła
okołofabularnego. W powieści przede wszystkim się dzieje, ale
akcja jest na najwyższym poziomie. Myślę, że świetnie
sprawdziłaby się w formie filmu.
A skoro już mowa o
wznowieniu, to warto też pochylić się nad okładką. Wcześniej
książka wyszła pod nakładem Fabryki Słów i... bardziej mi się
podobała. Ta nie jest zła, ale twarz głównego bohatera chyba
bardziej mnie przeraża, niż intryguje.
„Kłamca” to przede
wszystkim powieść rozrywkowa, do przeczytania, pośmiania się i
zrelaksowania. Loki jest dowcipny, szyderczy i do mało czego
podchodzi poważnie. Tak samo odbiorca powinien potraktować tę
opowieść, z przymrużeniem oka. Ciekawy pomysł, lekkie wykonanie i
bohater, który zapada w pamięć. No ale jak tu nie kochać
nordyckiego boga! Pomimo upływu czasu nadal uwielbiam jego kreacje.
Kilka lat temu po przeczytaniu „Kłamcy” zdecydowałam, że będę
sięgać po wszystko, co wyjdzie spod pióra autora. Teraz jestem
może bardziej krytyczna, jednak ta seria wciąż będzie zajmować
ważne miejsce na mojej półce z fantastyką. Czy warto?
Zdecydowanie! W końcu, czemu wszystko miałoby być takie...
poważne?
Słyszałam już trochę o twórczości autora. Muszę w końcu się z nią zapoznać, a książkę mam w planach. :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie!
Usuńjak tylko dowiedziałam się jakiego motywu dotyka powieść zapragnęłam ją przeczytać! Więc jestem pewna, że niedługo po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńPolecam! Jeśli lubisz te klimaty będziesz zachwycona!
Usuń