O matko i córko
Rok 2019 dopiero się zaczął, a już jest pod znakiem wielu książkowych zaskoczeń. I tych przyjemnych, o których marzy każdy czytelnik i tych rozczarowujących. Tym razem niestety o tym drugim. Po prostu... o matko! Znowu niewypał!
Tytuł: O matko i córko
Autor: Błędowska Katarzyna, Błędowska Paulina
Autor: Błędowska Katarzyna, Błędowska Paulina
Wydawnictwo: SQN
Książka została napisana przez YouTuberki, o których nie
miałam bladego pojęcia. Czemu więc po nią sięgnęłam? Zachęciła mnie renoma
wydawnictwa. Ich tytułu do tej pory bardziej lub mniej, ale jednak przypadały
mi do gustu. Tak samo jakość wydania. „O matko i córko” miało zachęcający opis,
spodziewałam się po nim przemyśleń, anegdotek czy felietonów na temat relacji
matka-córka. Cóż... byłam w błędzie.
Jak to zwykle bywa, początek jeszcze nie zapowiadał
tragedii. Przystępny „język” autorki sprawił, że całkiem ciekawie czytało mi
się jej perypetie z zachodzeniem w ciąże. Co więcej, pomyślałam nawet, że tytuł
nadaje się dla każdej kobiety oczekującej potomka, a potem wychowującej
dziecko. I jak się okazało, było to jedynie zastosowanie tego tytułu.
"Moja córka ma wiele zalet i kilka niewątpliwych wad. Jedną z nich jest wrodzone, nienaruszalne skąpstwo w zakresie dzielenia się słodyczami z najbliższymi. Druga jej wielka wada polega na nadmiernej egzaltacji podczas chorowania".
Razem z autorkami przeszłam przez wiek niemowlęcy,
przedszkolny i wczesnoszkolny Paulinki. Dowiedziałam się, co lubi, kiedy była
grzeczna, jak zmieniał się jej stosunek do ludzi. Tak czytała, czytałam i
myślałam... kiedy przejdziemy do konkretów. Sporo książek zaczyna się od wątku
autobiograficznego, ale miejmy to już za sobą. Zaczęłam więc kartkować książkę
i... o zgrozo. Okazało się, że nie ma w niej nic poza historią życia dwóch
nieznanych mi kobiet. I to ograniczonej czasowo do wieku młodszej z nich. A że
Paulinka, tytułowa córka, jest naprawdę młoda, siłą rzeczy „akcja” rozrywa się
w krótkim i wyjątkowo nudnym okresie. I bynajmniej nie chodzi mi o to, że brak
mi w kraju wojny. Jednak zupełnie inaczej czyta się wspominki z powstania, czy
czasu przemian gospodarczych, a zwykłą relację z dorastania, nawet nie
szczególnie umiejscowioną w kontekście polityczno-społecznym.
Czy jest jakiś plus tej pozycji? Tak, jeden się znajdzie,
przepiękne wydanie. Książka naprawdę ładnie się prezentuje. Całość przeplatana
jest cudownymi zdjęciami, które świetnie ilustrują relacje między autorkami. No
cóż... i to tyle.
"Córko,pamiętaj, że też będziesz matką! Matko, pamiętaj, że też byłaś córką!".
Od razu uprzedzam, może nie jestem odosobniona w odbiorze
książki, ale jest też sporo odmiennych opinii. Recenzenci, którym się podobała,
wskazywali na relacje między kobietami, które ich zdaniem są piękne i
inspirujące. Tak, zdecydowanie czuć między nimi bliskość. Ale na kontakty z
moją mamusią też nie narzekam, a mimo to nie zamęczam innych opowieściami o
pleceniu warkoczyków czy gubieniu rękawiczek. Taki historie powinny być
zatrzymane w rodzinnym gronie i nawet tam podawane w częściach. Bo tak na raz
to nawet wydaniu cioci ciężko byłoby mi znieść tyle gadania o niczym. Ale
wiecie, co jest w tym najgorsze? Że autorki naprawdę potrafią pisać, mają
lekki, przystępny styl i nienachalny dowcip. Gdyby jeszcze pisały o czymś, co
ma znaczenie dla kogokolwiek poza najbliższą rodziną... Tymczasem jest to
pierwsza książka od naprawdę bardzo dawna, którą nie doczytałam do końca.
Czemu? Bo zwyczajnie nie miałam po co brnąć w nią dalej.
Edit: na potrzeby tego tekstu jednak podjęłam próbę obejrzenia kanału YouTuberek i... o matko, nie dałam rady przetrzymać więcej niż kilka minut. Przepraszam bardzo, ale mnie totalnie nie obchodzi co kto jadł na śniadanie, oglądał w internecie, albo czym się maluje. Nie i już. Forever outsider. Kurtyna.
również nie mam zielonego pojęcia kim są obie panie, a co więcej nawet nie chcę wiedzieć, dlatego nie sięgnęłam po tę książkę i nie zamierzam tego robić. Może paniom zaczęło ubywać subów na YT i skądś trzeba było wziąć pieniądze?
OdpowiedzUsuńTytuł obił mi się o oczy i nie spodziewałam się, że ktoś może chcieć na szeroką skalę wydać swoje wspomnienia z dzieciństwa :D no cóż, może mają dużą rodzinę i jeszcze więcej przyjaciół, którzy sprawią, że nakład się sprzeda ;)
OdpowiedzUsuń