Miłość z błękitnego nieba – Krystyna Mirek
Miłość? Istnieje tylko w bajkach. Dzieci? Na to zawsze jest czas, a może wręcz odwrotnie, może wcale ich nie potrzeba? Najpierw kariera, praca, w końcu najważniejsze są pieniądze. Życie ułoży się samo. Ale czy aby na pewno?
Tytuł: Miłość z błękitnego nieba
Autor: Krystyna Mirek
Wydawnictwo: Ediress
Anglika postawiła wszystko na jedną kartę, na pracę. Zamknęła za sobą wszystkie drzwi, całą przeszłość, niezałatwione sprawy i otwarte rany. Wyjechała do Niemiec i tam wytrwale wspinała się po krętych stopniach awansu. Zwieńczeniem tej drogi będzie podpisanie umowy z firmą informatyczną z Krakowa. Oczywiście na warunkach korzystnych tylko dla pracodawcy Angeliki. Po drugiej stronie barykady stoi Daniel, właściciel firmy z Krakowa. On również jest zainteresowany zawarciem kontraktu, ale... na zupełnie innych zasadach. Czas więc rozpocząć negocjacje, w których wszystkie chwyty są dozwolone. Mężczyzna jednak nie zdaje sobie sprawy z tego, że dla Angeliki podróż do Krakowa to również konieczność zmierzenia się z demonami przeszłości. Ale przecież dla niego liczy się tylko umowa. Prawda?
„Miłość z błękitnego nieba” to wznowienie debiutu Krystyny Mirek, wcześniej wydanego pod tytułem „Miłość z jasnego nieba”. Pomimo tego, że jestem ogromną miłośniczką autorki, do tej pory nie czytałam jej literackich początków. Z przyjemnością więc zapoznałam się z historią, od której wszystko się zaczęło.
Krystyna Mirek ma swój wyjątkowy i niepowtarzalny styl pisarski, który da się wyczuć w każdej jej książce i który absolutnie uwielbiam. Sposób kreowania przez nią postaci, prowadzenia dialogów i rozwoju fabuły jest po prostu unikatowy. Teraz mam już pewność, że od zawsze pisała bardzo dobrze, a z czasem jej warsztat jedynie się rozwinął.
Powieść jest niezwykle emocjonalna, autorka wybrała na motyw przewodni kilka trudnych, ale bardzo aktualnych tematów. Konieczność wyboru między życie zawodowym a osobistym staje się plagą dzisiejszych czasów. Bardzo często spychamy nasze uczucia na drugi plan i uciekamy w obowiązki służbowe. Bohaterka wikła się przez to w sytuacje, które mają zmusić czytelnika do myślenia, a jednocześnie nie podtykać mu gotowych rozwiązań. Do wniosków trzeba dojść samemu, bo żadna decyzja nie jest ława, a każda wiąże się z konsekwencjami.
Bardzo szybko pojawia się też wątek miłosny, nie tylko w wykonaniu głównych bohaterów. Ten temat został przedstawiony.... hmmm... „gładko”. Co mam przez to na myśli? Że historię naprawdę dobrze się czyta, jest romantyczna, wzruszająca i ciekawa. Ale mimo wszystko dość tendencyjna, ciężko powiedzieć, by relacja między bohaterami rozwijała w nieoczekiwanym kierunku. Akurat ten wątek jest typowy i przewidywalny. Mam wrażenie, że właśnie w tym zakresie najbardziej rozwinęło się pisarstwo autorki. Bo o ile wciąż opowiada o miłości, o tyle związki, które tworzą, są mniej typowe. Tym razem mamy po prostu przyjemne romansidło.
Ale to tylko na pierwszym planie i w zasadzie przez pierwszą połowę książki. Bo chociaż miłość odgrywa pierwsze skrzypce, nie jest jedynym wątkiem. W tle dzieje się dużo ciekawych rzeczy nawet jeśli nie każda z nich jest bardzo akcentowana. Warto zawrócić na nie uwagę, ponieważ świetnie uzasadniają zachowanie bohaterów i podejmowane przez nich decyzje.
„Miłość z błękitnego nieba” czytało mi się bardzo dobrze. Z ogromną przyjemnością poznałam tę historię i nawet znając późniejszą twórczość autorki, uważam, że ta pozycja to zarówno wartościowa literatura, jak i świetny debiut. Polecam każdej miłośniczce obyczajówek! Bo miłość taka jak tak, może się pojawić, jak grom z błękitnego nieba. Nie przegapcie jej!
Nie ciągnie mnie specjalnie do tej książki. I okładka taka trochę sztuczna mi się wydaje xD
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
brzmi ciekawie
OdpowiedzUsuńbardzo lubię tę książkę, jak zresztą większość tej autorki :)
OdpowiedzUsuńKsiążka bardziej dla mojej mamy, więc może polecę :)
OdpowiedzUsuńFajny wpis :)
OdpowiedzUsuń