Nie pozwól mu odejść – Tomasz Kieres
Czasami lubię sięgnąć po książkę, która wzbudzi we mnie tysiące emocji. Wzruszy, rozbawi, zasmuci, a potem pocieszy. Taka powieści idealnie komponuje się z jesienną aurą. Właśnie dlatego, gdy zobaczyłam, że zdanie wydawnictwa „Nie pozwól mu odejść” to tytuł na miarę Nicholasa Sparksa, koniecznie musiałam się z nim zapoznać.
Tytuł: Nie pozwól mu odejść
Autor: Tomasz Kieres
Wydawnictwo: Filia
Kobieta po przejściach, mężczyzna z
przeszłością i miłość, która nie miała się zdarzyć.
Spotykają się przypadkiem, dość banalnie, bo na wyjeździe
wakacyjnym i po chwili rozmowy czują się, jakby znali się całe
życie. Lena nie jest pewna, czy wciąż ma prawo do tak silnego
uczucia. Kamil wie, że nie powinien się angażować. A jednak
rzucają się w to wszystko bez asekuracji. Tylko że wakacyjny czas
szybko się kończy, a powrót do rzeczywistości to też... powrót
do tajemnic z przeszłości.
Początek powieści zrobiła na mnie
bardzo pozytywne wrażenie. Postać Kamila została stworzona wokół
tajemnicy, a ja bardzo chciałam poznać jego sekret. Tym bardziej,
że towarzyszyło mu mnóstwo trudnych emocji. Szybko okazało się,
że muszę się uzbroić w cierpliwość. Jak to w klasycznym
romansie, ona spojrzała na niego, on na nią i już się kochali!
Wielka miłość bez cienia wątpliwości co do tempa tego uczucia.
Ale przyjmujmy na to oko, miało być romantycznie i jest, nawet
jeśli za cenę realizmu.
Mnie najbardziej intrygowała, co
takiego skrywa Kamil, dlatego muszę przyznać, że długie wieczorne
rozmowy, czy spacery brzegiem plaży, nie zrobiły na mnie większego
wrażenia. Akcja zaczyna się rozkręcać jakoś po połowie, kiedy
zakochani wracają do domu i... wszystko nie wygląda tak, jak
powinno. Żeby nadać całości odpowiedniego tempa, autor dodaje
kilka nadzwyczajnych zbiegów okoliczności, bez których w historii
niewiele by się działo. Ale z drugiej strony są też grubymi nićmi
szyte.
"Na chwilę zapomniał. Zapomniał dlaczego był tutaj, dlaczego przyjechał sam, zapomniał o tym, jaką drogę odbył w ciągu ostatnich miesięcy. Drogę donikąd. Chociaż nie, znał jej koniec. Ale co złego będzie w odrobinie negacji, chociaż przez ten krótki wakacyjny czas?".
W takim razie, czy opowieść naprawdę
wzbudziła we mnie tak silne emocje? Cóż... trochę na pewno.
Zwłaszcza na początku i podczas melodramatycznego zakończenia.
Jednak większość część książki nie mogłam zrozumieć
zachowania głównego bohatera, a jego decyzje wydawały mi się
irracjonalne. Wtedy czar prysł, zamiast śledzić jego niepoczynana
z rosnącym zainteresowaniem, coraz wyżej podnosiłam brew ze
zdziwienia. Za dużo było tematów, na które trzeba było spojrzeć
z przymrużeniem oka.
Na uznanie zasługuje za to sposób "operowania słowem". Autor potrafi pięknie pisać o emocjach, zwracać uwagę na detale, które determinują nasze życie i podnosić codzienność do rangi sztuki. Niektóre myśli szczególnie zwróciły moją uwagę i z pewnością na długo zostaną w mojej głowie.
Na uznanie zasługuje za to sposób "operowania słowem". Autor potrafi pięknie pisać o emocjach, zwracać uwagę na detale, które determinują nasze życie i podnosić codzienność do rangi sztuki. Niektóre myśli szczególnie zwróciły moją uwagę i z pewnością na długo zostaną w mojej głowie.
"Zdawała sobie świetnie sprawę, że przysięgała chronić życia. Tylko, że czasem nie było co chronić, nie było już życia ani tym bardziej chęci do niego. Było tylko oczekiwanie na nieuniknione".
Nie zrozumcie mnie źle, to nie jest
zła książka. To jest bardzo przyzwoicie napisany, lekki romans,
który parę razy zwraca uwagę czytelnika na życiowe tematy. Emocje
były, ale nie wszystkie udzieliły mi się podczas czytania.
Nawiązanie do Sparksa okazało się na wyrost i sprawiło, że
podświadomie oczekiwałam od książki czegoś niebanalnego. W
zamian otrzymałam przyzwoitą opowieść zbudowaną ze schematów i
typowych rozwiązań. Powieść przypadnie do gustu osobą ceniącym
wątki miłosne i długie rozmowy (historia bowiem składa się w
głównej mierze z dialogów) między bohaterami. Można przy niej
miło odpocząć podczas jesiennych wieczorów, ale zapas
chusteczek... nie będzie potrzebny.
Książka już czeka na moim czytniku, więc myślę, że spędzę z nią, któryś z jesiennych wieczorów. 😊
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tej książce ale brzmi ciekawie. Muszę to zmienić ☺️ pozdrawiam 😀
OdpowiedzUsuńwww.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com