Nomen omen – Marta Kisiel
Fantastyka to naprawdę świetny gatunek! Ale też wymagający. Poza solidną kreacją bohaterów, ciekawą fabułą i ogólnym pomysłem, wymaga jeszcze elementu fantastycznego, który dodatkowo pozostaje spójny z wszystkim wymienionym wcześniej. „Nomen omen” zapowiada się na lekturę bez zadęcia, za to z oryginalnym wątkiem głównym. Czy powieść podołała wyzwaniu?
Tytuł: Nomen omen
Autor: Marta Kisiel
Wydawnictwo: Uroboros
Salomea Przygoda bynajmniej nie
oczekuje od życia... przygód. Dziewczyna ma po dziurki w nosie swojej szalonej rodziny i marzy tylko o jednym, o świętym spokoju. Właśnie dlatego decyduje
się wyprowadzić z rodzinnego miasta. I nic, absolutnie nic (nawet duchy zmarłych, które
widzi), nie może jej w tym stanąć na drodze. Tak przynajmniej
myśli Salka. Szybko okazuje się, że jest w dużym błędzie.
Marta Kisiel to już marka sama w
sobie, każdy miłośnik fantastyki, chociażby słyszał to
nazwisko. Jej powieści to mnóstwo akcji i tona dobrego humoru, za
to wcale nudy. Już od pierwszych stron „Nomen omen” da się
wyczuć specyficzny klimat. Bohaterka nie tyle rzuca żartami jak
rękawa, ie ma sceptyczne podejście do... wszystkiego. A że przy
okazji są to też zabawne sformułowania, to już tylko pozostaje
się czytelnikowi cieszyć. Czytałam, że nie każdemu ten humor
przypada do gustu. Owszem, bywa makabryczny, dosadny i bez
poszanowania wszelkich świętości, czasem naprawdę blisko mu
sucharków, ale dla mnie to strzał w dziesiątkę. Nie raz
zaśmiewałam się do łez!
"Z figury Rubens, z fryzury Tycjan, z gęby zaś, wypisz, wymaluj, Picasso".
Komiczni są już sami bohaterowie i to
w pełnej krasie. Kreacja, dialogi, postrzelone pomysły. Tu można
albo złapać się za głowę, albo za brzuch... ze śmiechu.
Absolutnie uwielbiam motyw gry komputerowej, który tak skutecznie
wprowadza brat Salomei. Zarówno ta, jak i wszystkie inne sytuacje,
są przerysowane i dzięki temu, przekomiczne.
Podobała mi się również zakręcona
fabuła! W tej książce nie ma miejsca na nudę, dzieje się i to
wiele! Akcja nie zwalnia nawet na chwilę, a bohaterzy co rusz
wpadają w jeszcze większe tarapaty. Z zainteresowaniem śledziłam
ich, nie zawsze udolne, poczynania.
Smaku całości dodawał wątek
związany z przedwojennym Wrocławiem. Historia w nim opisania nie
była już do śmiechu, ale nadawała wszystkiemu głębi i drugiego
dna. Dobrze uzupełniła pozostałą, lżejszą część fabuły.
Przy czytaniu „Nomen omen” bawiłam
się naprawdę świetne! Niewyjęte postacie, komiczne dialogi i
zabawne sytuacje sprawiły, że Marta Kisiel stała się moją
ulubioną pisarką! Ta książka jest naprawdę wciągająca, a przy
okazji bardzo fajnie napisana. Polecam każdemu miłośnikowi
czarnego humoru!
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!