Światła w jeziorze – Gosia Lisińska
Zgodnie z obietnicą, zabieram Was dzisiaj do Tych. Tam czeka już na nas urocza Karolina, która jeszcze nie wie, że po dwóch latach uczuciowej posuchy, w jej życiu zacznie się wiele dziać.
Tytuł: Światła w jeziorze
Cykl: Miłość w Tychach (tom I)
Autor: Gosia Lisińska
Wydawnictwo: Inanna
O jej serce będzie rywalizować aż
dwóch kolegów z pracy. Kuba, obiekt jej do niedawna jeszcze
nieodwzajemnionych uczuć i pewien przystojny Włoch. Karolina będzie
miała naprawdę trudny orzech do zgryzienia, bo oboje okażą się
tak samo wspaniali. Będzie się działo wiele. Także w życiu
rodzinnym naszej bohaterki zacznie tu i tam trochę wirować, a my z
niekłamaną przyjemnością będziemy jej towarzyszyć we wszelkich
zawirowaniach i radościach codziennego życia.
Podejrzewam, że kiedy już
przeczytacie moją recenzję, a potem książkę, to od razu zadacie
sobie jedno pytanie. Dlaczego Dorota nie czepiała się braku jej
ulubionego „tła okołofabularnego”? Przecież w ogóle go tu nie
ma, a w jej recenzji o tym cicho sza. Tak Kochani, tym razem nie będę
z tego powodu w ogóle marudzić. Pewnie dlatego, że podczas lektury
nie miałam w ogóle czasu, żeby zauważyć brak owego tła. Działo
się tam tak wiele, że skupiałam się tylko na perypetiach
bohaterów, a w pewnym momencie złapałam się na tym, że czytam tę
książkę z nieustającym uśmiechem na twarzy.
W Tychach było mi wręcz cudownie.
Wszyscy bohaterowie mnie urzekli, przetrawiłam nawet Tomasza, a mały
Czarek wprost skradł moje serce. Co więcej, mieszkańcy miasta Tychy mogą być
dumni ze swojej autorki. Z każdego zdania tej powieści przebija
olbrzymia miłość do rodzinnej miejscowości.
Teraz muszę się Wam do czegoś
przyznać. Nigdy nie czytałam i nie mam zamiaru przeczytać książek
Blanki Lipińskiej, cyklu Greya i innych erotycznych tworów
literackich. Bynajmniej nie dlatego, iż uważam, że jest to
literatura mniej ambitna, zdarza mi się czasami czytywać
Harlequiny, także nie w tym rzecz. Po prostu nie lubię nadmiaru
scen erotycznych, wolę skupiać się na fabule obyczajowej i
oczywiście „tle okołofabularnym”:).
Światła na jeziorze to
pierwsza przeczytana przeze mnie polska powieść obyczajowa, w której od seksu
aż kipi. Jednak kipi od niego tak subtelnie i zmysłowo, że
fragmenty „momentów” nie przeszkadzały mi w ogóle, wręcz przeciwnie,
ubarwiały mi lekturę. Wielkie ukłony dla autorki, sama byłam
zaskoczona, że nie odstraszyły mnie te sceny erotyczne, a powieść
czytałam z wielką przyjemnością.
Serdecznie
zapraszam Was do przeczytania tej książki. Mam nadzieję, że
sprawi Wam ona wielką przyjemność. Ubawicie się setnie w
towarzystwie jej bohaterów i na pewno za nimi zatęsknicie. Dla
pocieszenia zdradzę Wam, że kupić już można drugą część tego
uroczego cyklu i ja zamierzam niezwłocznie to uczynić, bo jestem
bardzo ciekawa co u Karoliny i jej przyjaciół. Miłej lektury!
A już
niedługo wsiądziemy sobie do naszego wehikułu i odwiedzimy
Warszawę lat dwudziestych i czterdziestych dwudziestego wieku. Do
następnego!
Dorota
Skrzypczak.
Raczej nie planuję czytać, nie czuję się zbytnio zainteresowana :)
OdpowiedzUsuńwww.whothatgirl.pl
Każdy ma swój gust, a przeczytać wszystkiego się nie da :)
Usuń