Następnym razem – Karolina Winiarska
Wiele razy wspominałam, że mój gust literacki jest „na opak”. Znajduję wiele przyjemności w krytykowanych książkach i strasznie rozczarowuję się tymi z mnóstwem pozytywnych recenzji. Tym razem optymizm towarzyszący premierze książki „Następnym razem” bardzo podniósł poprzeczkę, a w przypadku debiutów... to naprawdę ryzykowne. Czy książka sprostała moim oczekiwaniom?
Tytuł: Następnym razem
Autor: Karolina Winiarska
Wydawnictwo: Szósty zmysł
Olga i Michał spotkali się na
wakacyjnym wyjeździe. Romantyczne chwile w gorących Włoszech
rozpaliły w nich wyjątkowo silne uczucie. Po powrocie do domu
zaczęli żyć własnym życiem, jednak wspomnienia pierwszej miłości
nie da się ot tak zapomnieć. Będą próbować zagłuszać serce,
kierować się rozsądkiem, ale myśl o tamtych chwilach będzie
wracać w najmniej oczekiwanym momencie. Czy pokonają przeciwności
losu? Czy prawdziwe uczucie zwycięży?
Jeśli opis fabuły wydaje się wam
lekko sztampowy i naciągany, to niestety zmuszona jestem
potwierdzić, tak będzie. Książka opiera się na prostym (i
średnio uzasadnionym) motywie miłości od pierwszego wejrzenia,
która nie tyle determinuje, ile utrudnia wszystkie późniejsze
związki. Powieści z kategorii „romans” bardzo często
korzystają ze „znanych i lubianych” motywów, jednak tym razem
odbyło się to bez większego polotu. Wszystkie zwroty akcji, cały
bieg wydarzeń, a nawet „zaskakujące” wydarzenie były dla mnie
przewidywalne już od pierwszych stron. Sporo powieści o miłości
przeczytałam i niestety ta jest bardzo podobna do... wszystkiego.
Naprawdę ciężko wskazać jakieś oryginalne wątki.
„(...) bohater nie może być słaby? Wbijają nam do głowy bajki o nieustraszonych rycerzach. Dlaczego nie mówią, że rycerz też się boi i właśnie ten strach musi pokonać?”.
Na plus zaliczam za to okładkę, jest
ciepła, zachęcająca i bardzo kobieca. Grafika przykuwa uwagę, ale
też dobrze oddaje zawartość. „Następnym razem” to romans, ale
nic więcej. Opowieść o tym, jak ona i on próbuję się zejść, o
ich emocjach, uczuciach i... w zasadzie to tyle.
Trzeba przyznać, że jak na tak
niewielką liczbę stron (dokładnie 313), autorka podjęła się
karkołomnej próby opisania bardzo szerokiego odstępu czasowego.
Między pierwszą a ostatnią stroną (nie licząc zakończenia) mija
naście lat. Chociaż zadanie nie jest niemożliwe, to jednak trudne.
Chyba najłatwiej je rozwiązać stosując konkretne przerwy czasowe
po kluczowych wydarzeniach. Autorka wpadła jednak na inny pomysł i
ostatecznie zaserwowała nam spory miszmasz. Z jednej strony mamy
dużo scen z dnia codziennego, z drugiej wiele „kamieni milowych”
jest relacjonowanych niczym w telewizyjnym dzienniku. Przykładowo
autorka pisze dość łopatologicznie, że bohater postanowił skupić
się na karierze zawodowej zamiast nam to... pokazać. Takie
telegraficzne skróty stanowią wstęp do wielu rozdziałów. Bardzo
często oddzielają je duże odstępy czasowe, miesiące, a nawet
lata. Z kolei zaraz potem wprowadzane są postacie tylko na jedną
scenę, ostatecznie nic nie wnoszące do fabuły. Miałam wrażenie,
że pomysł na skalę zabił płynność i lekkość narracji.
Co więcej, autorka w żaden sposób
nie ostrzega czytelnika, że zaraz przeskoczy na osi czasu, nie ma
dat, czy tytułów rozdziałów. Wszystko wychodzi w praniu. Pojawiło
się też kilka innych rozwiązań typowo „technicznych”, które
zupełnie do mnie nie przemówiły. Na przykład nie rozumiem, czemu
wszystkie sms'y bohaterów są tak krótkie i dlaczego czasem się
pod nimi podpisują, a czasem nie. Tak samo niektóre bardzo poboczne
wątki lub fabularne rozwiązania nie mają swojego wyjaśnienia.
Wiele recenzentek wspomina, że ich
zdaniem powieść jest niezwykle poruszająca. Nie odniosłam
podobnego wrażenia, ale faktycznie, nie tak łatwo mnie zasmucić.
Szczerze mówiąc, nie przepadam za powieściami opartymi na biernym
wzdychaniu do drugiej osoby i może dlatego całość średnio do
mnie przemówiła. Domyślam się jednak, że miłośniczki typowych
romansów mogą być zachwycone.
Z jednej strony nie mogę powiedzieć,
by książka była przegadana. Fabuła jest naprawdę dynamiczna,
sporo się dzieje, pełno jest dramatów i tragedii. Jednak momentami
ich bieg przypominał mi scenariusz telenoweli brazylijskiej, niby
aktorzy płaczą, a widz się śmieje... Również część głębokich
myśli głównych bohaterów trąci banałem. Momentami miałam
ochotę nimi potrząsnąć i przywołać do porządku.
„Przecież tak naprawdę nasze drogi nigdy się nie rozeszły. Wciąż gdzieś się splatały”.
Na końcu muszę wspomnieć o czymś,
co naprawdę rzadko poruszam w swoich recenzjach. W moim wydaniu, a
oglądałam je naprawdę dokładnie i jest to egzemplarz finalny,
pojawia się naprawdę sporo literówek. Sama narracja jest prosta i
mało wyszukana. Nie chodzi mi tutaj o łatwość w odbiorze
opowieści, bo to akurat jest naprawdę na plus. Mam na myśli to, że
krótkie, pojedynczo złożone zdania, jeśli tworzą całą książę
i jeszcze nie unikają powtórzeń, bywają męczące. Jednak nawet
tego nie przebije literówka w rekomendacji na okładce.
Czuję się nieswojo, pisząc recenzje
w tym tonie, ale coś tu ewidentnie poszło nie tak i to na wielu
etapach. Pomysł był dobry, lecz wykonanie zbyt wtórne, wydanie
ładne, ale za mało staranne. Jak to się mówi, pierwsze koty za
płoty! Następnym razem będzie lepiej!
Ja mimo wszystko, chcą dać tej książce szansę. 😊
OdpowiedzUsuńJak najbardziej jestem za. Eksperymenty z formą mają to do siebie, że nie każdemu przypadną do gustu.
UsuńZ resztą zobacz recenzję "Zakon Drzewa Pomarańczy", ja się zachwycam, a Internet niekoniecznie :D Mam swoje dziwne upodobania.
Z chęcią dam tej książce szansę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam 😀
www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com
Świetnie! Jestem ciekawa Twojej opinii.
UsuńChyba szukałam czegos takiego
OdpowiedzUsuńW takim razie cieszę się, że zainteresowałam tytułem.
UsuńTak czy siak planuję przekonać się sama :)
OdpowiedzUsuńwww.whothatgirl.pl
Jeśli jest tak jak piszesz to książka na pewno mi się spodoba, lubie jak jest dynamicznie
OdpowiedzUsuńMyślę że spodoba się mojej siostrze.
OdpowiedzUsuńJa miałam na ten tytuł ogromną ochotę. Teraz się jeszcze zastanowię.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że zobaczymy jeszcze autorkę przy wydaniu innej książki! :)
OdpowiedzUsuńMi bardzo się ona podobała! :)