PRZEDPREMIEROWO – Kiedy nadejdzie czas – Patrycja Giesecke
W życiu na wszystko jest pora, na radość, smutek, przyjemność i cierpienie. Nie ważne, czy tego chcemy, czy nie, nic nas nie ominie. Kiedy nadejdzie czas... nie będziemy gotowi, ale zniesiemy wszystko najlepiej, jak potrafimy. Bo właśnie na tym polega życie.
Tytuł: Kiedy nadejdzie czas
Autor: Patrycja Giesecke
Wydawnictwo: WasPos
Data premiery: 12.11.2019
Książka pod naszym patronatem medialnym
Hope to dziewczyna, której pozornie
można by zazdrościć wszystkiego. Jest piękna, bogata, otoczona
przyjaciółmi. Dopóki nie zna się jej życia, to wszystko wygląda
niczym bajka. Ale Hope obok bajońskich kwot „ma na swoim koncie”
osierocenie oraz długą historię choroby. Teraz gdy jej życie
wyszło na prostą, skupia się na niesieniu pomocy innym. To nie
jest łatwa droga, a los szykuje dla niej niejedną niespodziankę.
Chociażby nieuprzejmy lekarz Dru, który swoim nieokrzesanym
zachowaniem spędza jej sen z powiek. To okropny gbur... ale czy aby
na pewno? Co się kryje za jego bezpośredniością?
Moją uwagę zwróciła już sama
okładka. Grafika jest delikatna, ciepła, bardzo kobieca i równie
tajemnicza. Zapowiada powieść klimatyczną, ale nie pozbawioną
trudnych tematów. Właśnie takie jest „Kiedy nadejdzie czas”!
Chociaż moja literacka kupka wstydu
wciąż rośnie, sięgnęłam po ten tytuł od razu, gdy do mnie
trafił. Chciałam przeczytać kilka stron, chociaż troszkę poznać
historię. Myliłam się sądząc, że bez problemu odłożę ją na
później. „Kiedy nadejdzie czas” dosłownie mnie pochłonęło,
od pierwszej strony!
Na początku za sprawą klimatu. Przez
pierwsze strony autorka wprowadza nas w opowieść, streszcza
wcześniejsze losy bohaterki i robi to w sposób niezwykle ciepły i
delikatny. W tych okolicznościach poznajemy Hope. Jej kreacja
również podbiła moje serce. Bohaterka jest jednocześnie stanowcza
i delikatna. Łączy w sobie radość dziecka i determinację
dojrzałej kobiety. Wrażenie robi zwłaszcza jej działalność
charytatywna, w którą angażuje się całym sercem, nie raz
doświadczając trudnych chwil. Jedyne co nie do końca do mnie
przemówiło to ponoć prężnie działająca firma Hope.
Zrozumiałam, że zapewnia dziewczynie spory zarobek. Szczerze mówić
nie sądzę, żeby właściciela przedsiębiorstwa organizującego
eventy zajmowała się tam dosłownie wszystkim.
Ten drobiazg zrehabilitował mi za to
wątek miłosny. Ostatnio czytam sporo romansów i mam „alergię”
na popularne, oklepane schematy. Całe szczęście autorka nie poszła
po linii najmniejszego oporu. Zaserwowała swoim bohaterką niełatwą
drogę i sporo trudnych decyzji. Niezmiernie podobał mi się też
Dru, tak inny w porównaniu do typowych łamaczy serc. Jego kreacja
bardzo przypominała mi pana Darcego z „Dumy i uprzedzenia”, a
dialogi między bohaterami cały czas podkręcały napięcie.
Podobało mi się też stopniowe
podnoszenie natężenia emocji. Na początku jest ciepło i
melancholijnie, potem niezwykle wzruszająco, a następnie
porywająco. Pod sam koniec emocje osiągają zenitu, trochę grając
na uczuciach czytelnika i pozostawiając go z pytaniami, na które
sam musi sobie odpowiedzieć.
„Kiedy nadejdzie czas” to najlepszy
dowód na to, że po debiuty warto sięgać! Bardzo ciekawa i
poruszająca powieść obyczajowa. Gorąco polecam!
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!