Recenzja fabularyzowana – Tamte dni, tamte noce
Wakacyjny romans, gorące włoskie wieczory, nastolatek, który wciąż ustala granice swojej tożsamości. Brzmi jak naprawdę niezły początek. Coś, co być może już było, ale wciąż jest dość świeże, by zainteresować czytelnika. Być może byłabym w stanie to tak ocenić, gdybyś to nie był Ty i gdybym to nie była ja.
Tytuł: Tamte dni, tamte noce
Autor: André Aciman
Wydawnictwo: Poradnia K.
Jakiś tydzień temu na moje biurko
trafiła książka „Tamte dni, tamte noce”. Szefowa rzuciła
krótko „To może być coś fajnego, na recenzję masz tydzień”.
Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że Ty to Ty, zabrałam się za
czytanie i... to była historia, którą trochę znałam. Drogi Elio,
w końcu tak się właśnie nazwałeś, tego się nie robi! Starej
znajomej wypada wysłać egzemplarz z autografem, nawet jeśli nie
wszystko jest tak, jak było, to ja... mnie przecież tam nie
zabrało.
Piszę chaotycznie, wiem, skoro więc
poruszyłam temat siebie samej, chyba warto, żebym się ujawniła.
Nazwałeś mnie Marzą i niech już tak zostanie. Nie omieszkałeś
wspomnieć kilka naszych.... wspólnych chwil. Nawet pamiętałeś,
jak powiedziałam:
Teraz już wiem, że ty czytałeś dużo
i, że byłeś bardzo skryty. Trochę mi żal, że byłam w tej
opowieści tylko wątkiem pobocznym, jeszcze bardziej, że to samo
miejsce zajmowałam w twoim życiu. Nie tak pisze się recenzję?
Masz rację, przejdźmy więc do schematu.
Fabuła
Na początku byłeś Ty, Elio, i twoja
szalona włoska rodzina. Twój ojciec często zapraszał do waszego
domu pracowników naukowych, dlatego, gdy przyjechał kolejny, nie
zwracałeś na niego większej uwagi. Myślałeś nawet „kolejny
nudziarz”. Cóż, szybko zmieniłeś zdanie. Olivier fascynował
cię od samego początku, lgnąłeś do niego jak ćma, nie do końca
wiedząc, czym skończy się tak konfrontacja.
Miłość niejedno ma imię
Przyznam się szczerze, na początku
myślałam, że powieść to kolejny romans. Trochę pikanterii temu
wszystkiemu nadajesz Ty i twoja... otwartość. W życiu bym nie
powiedziała, że pociągają cię też mężczyźni, ale teraz
widzę, jak wiele sygnałów przegapiłam. Twoja relacja z Olivierem
jest dziwna, nietypowa, bardzo dynamiczna. Na początku niewinne
zauroczenie, zaraz potem pasja i tęsknota. W tej historii miłosnej
to właśnie temperatura uczuć nadaje całości pikanterii, chociaż
wątek biseksualiści nie jest tu też obojętny. To nie jest
propozycja dla każdego! Starasz się być delikatny, ale część
twoich opisów może bulwersować. Nie ukrywajmy, bywasz dosadny w
doborze słów, a seksualności nie ograniczają żadne sztywne normy
społeczne. Czytelnicy ceniący wątki LGBT docenią te motywy,
wszyscy inni je przekreślą. Nawet dla mnie, zwłaszcza dla mnie,
twoje zachowanie nie jest jednoznaczne moralnie, chociaż Ty zdajesz
się w ogóle nie zauważać tego problemu. Ale ja tam byłam,
zachwycałam cię zapachem morza i tęskniłam!
Chociaż przez kilka chwil byliśmy
blisko, nie dałeś mi nigdy dotrzeć do twoich myśli. Mało
rozwialiśmy, a Ty naprawdę sporo rozkładałeś na czytniki
pierwsze. Wszystko związane Olivierem było bardzo skomplikowane, co
świetnie oddajesz w akapitach pełnych refleksji. Co więcej,
ciekawie wzbogacasz je o perspektywę czasu, który zmienia wydźwięk
niektórych spraw.
Włoskie lato
Włoskie lato jest specyficzne, parne,
duszne, mokre. Kocham je tak jak Ty. Gdy czytałam Twoją powieść,
czułam się, jakbym tam była jeszcze raz. Świetnie oddajesz
klimat, atmosferę, zapachy i emocje. Twój wyjazd do Rzymu był
przedziwny, sama nie wiem, czy bardziej mnie przerażał, czy
fascynował. Wiem jedno, czytając plastyczne opisy czułam się,
jakbym razem z Tobą chodziła wąskimi i zatłoczonymi uliczkami
(chociaż niekoniecznie w tej scenie ze śmietnikiem:).
Happy end?
Całość świetnie dopełnia spotkanie
po 15 latach. Coś, czego nie miałam prawa wiedzieć i co mam
nadzieję, nie jest już fikcją. Zupełnie obiektywnie mogę
powiedzieć, że chwyta za serce i na niejednym czytelniku zrobi
wrażenie. Ale wiele razy zrobisz wrażenie silnymi emocjami, jak chociażby tymi słowami:
Mimo upływu lat wciąż jestem na
ciebie wściekła, ale teraz widzę, że Twoja historia po prostu
musiała być opisana. Nie każdemu przypadnie do gustu. Porusza
trudne i kontrowersyjne tematy, czasem mało delikatnie. Sama
zarekomendowałabym ją dorosłym czytelnikom, głównie przez opisy
scen łóżkowych. Swoją narracją błąkasz się między emocjami a
przemyśleniami, spychając akcje na drugi plan. Tyle emocji, sporo
erotyzmu, historia, która nie ma prostych zwrotów akcji. Wciąż
nie wiem, co o niej myśleć. Z jednej strony mnie wciągnęła, z
drugiej gubiłam się w chronologii, czasem nie wiedziałam co myśleć
o twoich decyzjach, innym razem nie do końca przemawiały do mnie
twoje przemyślenia. Zawsze byłeś skomplikowany, wiesz? Dlatego
pisząc tę recenzję, powiem jedno, chociaż książkę czyta się
łatwo, nie jest prosta w odbiorze. Chociaż bieg akcji jest
klarowny, wszystko dookoła budzi kontrowersje. „Tamte noce, tamte
dni” łamie wiele schematów, lecz dla czytelnika, który nie boi
się takich wątków, będzie to ciekawe doświadczenie.
Jestem bardzo ciekawa tej książki. 😊
OdpowiedzUsuńSpecyficzna, ale też oryginalna :)
Usuń