Martwy sezon – Aneta Jadowska
Święta się skończyły, w większości kraju nie ma śniegu, nic się nie dzieje. Po prostu martwy sezon! Jak się okazuje, czasem spokój to po prostu cisza przed burzą. Bohaterki powieści Anety Jadowskiej już niedługo się o tym przekonają.
Tytuł: Martwy sezon
Autor: Aneta Jadowska
Wydawnictwo: SQN
Sinice i chłodne lato to nie najlepsze połączenie dla
pensjonatu nad morzem. Wielka Niedźwiedzica wpada w konkretne problemy
finansowe. Magda Garstka naprawdę nie wie, jak uratować schronienie wielu kobiet.
Dodatkowo jej ciocia Tamara nie potrafi zrozumieć własnego serca. A to dopiero
początek problemów, bo nie może też zabraknąć trupa. No właśnie, ale gdzie on
tak naprawdę jest? „Martwy sezon” to opowieść złożona z sekretów i zagadek.
"Czarek tylko się uśmiechnął. Dawno temu sądził, że stabilizacja będzie nudna. Ale odkrył, że wszystko zależy od tego, z kim miałby się ustabilizować".
Powieść stanowi drugą część cyklu „Garstka z Ustki” i stanowi
bezpośrednią kontynuację "Trupa na plaży". O ile do tej pory skupialiśmy
się na losach Magdy, tym razem większy nacisk położoną na pozostałe kobiety z
rodziny. Dużo dowiemy się o Tamarze, ciotce, która przygarnęła dziewczynę, gdy
ta straciła rodziców. Poznamy bieg wydarzeń z jej perspektywy i odkryjemy jej
drugie, romantyczne oblicze. To bardzo ciekawa postać i jej wątek niesamowicie
mi się podobał.
Mniejszy udział przewidziano wątkom osobistym Magdy i Marii,
ale ich tematy nadal trzymały poziom. I tutaj pojawiła się miłość, jednak nie
koniecznie w oklepany sposób. Opowieść ma też bardzo mocny temat przemocy
domowe. Teoretycznie mógł odgrywać większą rolę, ale teraz całkiem nieźle się
sprawdza. Zagłębiamy się w perspektywę ofiar, poznajemy ich emocje. Chociaż do Przystani
trafia tylko jedna ptaszyna, ma za sobą wiele trudnych doświadczeń. Jej wątek prowadzony
jest jakby obok głównego biegu wydarzeń.
"Wolałaby, żeby każda kobieta zaczynała od pokochania samej siebie. By wyznaczała swoje granice. I dopiero wtedy była gotowa spotkać się z kimś w pół drogi. Albo i nie. Bo czy mogła zaprzeczyć, że najszczęśliwsze i najpełniejsze lata swojego życia przeżywała jako wdowa?".
„Martwy sezon” to jak dla mnie powieść głównie obyczajowa. W
sferze uczuć i wzajemnych relacji dużo się dzieje. Większość akcji opiera się
na rozmowach, wyjaśnianiu, tłumaczeniu, czy chociaż wspominaniu. Kryminalnej
akcji jest tu raczej niewiele. Początkowo nie ma jej wcale, a potem dość długo
pozostaje w sferze domysłów. Może dlatego, że oczekiwałam trochę więcej zagadek
kryminalnych, książka wydawała mi się trochę przegadana. Wszystko rozkręca się
tak naprawdę pod sam koniec, chociaż ciężko mówić o jakimś większym
zaskoczeniu.
Mimo wszystko powieść czytało mi się naprawdę dobrze, chociaż
bardzo jako historię obyczajową. Kwestie rodzinne, miłość, a już zwłaszcza
wątek o prowadzeniu i utrzymaniu pensjonatu bardzo mnie wciągnęły. Chętnie
poznam dalsze losy tych nietypowych kobiet, zwłaszcza, że jedna z nich wciąż ma
przed nami sekret.
Książka dostępna była na portalu CzytamPierwszy.pl.
Nie czytałam tej książki ale z chęcią nadrobię zaległości.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam 😀
Koniecznie, fajna seria!
UsuńMoże kiedyś przeczytam. 😊
OdpowiedzUsuńPolecam :)
Usuń