Tatuażysta z Auschwitz – Heather Morris
Wokół „Tatuażysty z Auschwitz” narosło sporo kontrowersji. Czytałam opinię, że jest to powieść nie tylko nic nie warta, ale wręcz szkodliwa. Zaraz potem trafiałam na recenzje wskazujące, że to piękna powieść niosąca wartościowe przesłanie. Jaka jest prawda? Postanowiłam to sprawdzić!
Tytuł: Tatuażysta z Auschwitz
Cykl: Tatuażysta z Auschwitz (tom 1)
Autor: Heather Morris
Wydawnictwo: Marginesy
Lale Sokołow jako dwudziestosześciolatek zgłosił się na ochotnika
do Auschwitz. To miało uchronić jego rodzinę przed zagładą. Nie spodziewał się
jednak takiego piekła ani tego, że… pozna tam miłość swojego życia. Czy w tak
okropnym miejscu, wśród śmierci i zniszczenia jest miejsce na dobro? Czy uczucie
przetrwa zagładę?
Oceniając samą opowieść, niezależnie od całej otoczki, jest
ona naprawdę dobrze napisana. Czyta się błyskawicznie, z ogromnym zainteresowaniem
i niedowierzaniem. Opisy bestialstwa i brutalności bulwersują i szokują. Każdy,
kto wcześniej miał do czynienia z literaturą obozową wie, czego mniej więcej
można się spodziewać. Tym razem jednak całe to zło jest w dużej mierze
przemilczane, widzimy jego skutki, nie śledzimy przebiegu. To zdecydowanie
mniej traumatyczny sposób na opisywanie historii Auschwitz, chociaż jest też bardziej
okrojony. Miałam też silne wrażenie, że to całe zło dzieje się obok głównych
bohaterów, tylko co jakiś czas o nich zahacza, jakby na co dzień nie brali w
nim udziału.
Bardzo ważnym wątkiem jest tu również relacja miłosna
głównego bohatera z Gitą. To z jednej strony jest niesamowicie poruszające i piękne,
z drugiej lekko cukierkowe, trochę tendencyjne, jakby napisane według scenariusza.
Gdyby to była opowieść w całości fikcyjna, nawet nie zwróciłabym na to uwagi.
Zdarzyło mi się czytać o wiele bardziej naciągane historie miłosne. Skoro jednak
losy tej dwójki stworzyło samo życie, zaskakują mnie liczne zbiegi okoliczności
(nie zawsze uzasadnione).
Od strony czysto technicznej książkę czyta się naprawdę dobrze.
Jest przystępnie napisana, wciągam, ma wartką akcję i ciekawych bohaterów.
Akcja toczy się bez żadnych przestojów, a wątki ciekawie się przeplatają.
Przejdźmy jednak do meritum sporu, czyli… prawdy historycznej.
Na początku, zanim przystąpiłam do czytania, śledziłam dyskusję
na temat małej rzetelności faktów powołanych w powieści. No dobrze, w książce o
tak istotnym tle historycznym to istotna wada, ale można na to przymknąć oko.
Sądziłam, że bohater opowieści jest postacią fikcyjną. Autorka mogła więc „umieścić”
go w nienazwanym obozie i niektóre rzeczy już by tak nie raziły. Jednak w
epilogu dowiadujemy się o tym, że… jest to historia autentyczna. W tym momencie
to ja już nie rozumiem, czemu opowieść ma merytoryczne błędy, czemu pozwala
sobie na liczne uproszczenia i spłycenia. Bo to jest naprawdę ciekawa bajka o
miłości w czasach śmierci, idealna na film, ale nie przestająca do prawdziwej,
rzetelnej relacji. To z kolei oznacza, że nie można z niej czerpać żadnej
wiedzy. Historia to naprawdę świetny sposób do manipulacji, nie raz jest
naginana i zmieniana na potrzeby polityków. W czasach, kiedy traumę przeszłości
wykorzystuje się do niecnych celów, prawdziwa opowieść jest naprawdę ważna. Wcześniej
chciałam polecić tę opowieść młodszemu czytelnikowi, bo książka pozwoli mu bez
większej traumy poznać trudną przeszłość. Jednak w tym momencie nie jestem
pewna. Standardowy odbiorca nie weryfikuje danych z powieści, więc co ma z niej
wynieść? Ogólny klimat? Chyba tak. Podobno eksperci zajmujący się tą tematyką
są przerażeni ilością nieścisłości i pomyłek. Na wszelki wypadek radzę więc
traktować tę książkę jak fikcję. Wtedy z pewnością dacie się wciągnąć opowieści,
przeżyjecie też wiele silnych emocji. Zwłaszcza gdy poczytacie dyskusje na jej
temat.
Ja również co do książki nie byłam do końca przekonana.
OdpowiedzUsuńJa na pewno przeczytam obie części tej historii. 😊
OdpowiedzUsuńmuszę ją przeczytać, jest bardzo polecana, a po komentarzach widzę, że bardzo wzrusza
OdpowiedzUsuńmuszę ją przeczytać, jest bardzo polecana, a po komentarzach widzę, że bardzo wzrusza
OdpowiedzUsuń