piątek, 3 stycznia 2020

Wszystko, czego pragnę w te święta – Anna Langer

Literatura erotyczna ma całe mnóstwo „punktów obowiązkowych”, które zdają się powtarzać w prawie każdej książce. Są tak rozpowszechnione, że powoli przestajemy zwracać uwagę na ich absurdalność. Dziś, przy okazji recenzji książki „Wszystko, czego pragnę w te święta”, będzie też trochę o schematach w powieściach o miłości. Czy książka wypadała dobrze, czy źle? Tego dowiedzie się z tekstu! 

Autor: Anna Langer
Wydawnictwo: Kobiece
Ewa to przykład kobiety, która poświeciła wszystko dla kariery zawodowej. Pracuje dużo i intensywnie, ale kosztuje ją mnóstwo nerwów i wiele z życia prywatnego. Potrzebuje odpoczynku i spokoju. Pragnie go odnaleźć w domu rodzinnym podczas bożonarodzeniowych świąt. Jak się okazuje, nie ona jedna. Jej brat zaprosił na święta kolegę, który przechodzi ciężkie chwile. Bruno jest niezwykle przystojny, ale też arogancki. Od razu skaczą sobie z Ewą do gardeł. Jednak od złości bardzo blisko do namiętności. Bruno coś skrywa, romans z nim to ogromne ryzyko, ale też silne emocje. Czy Ewa zaryzykuje swoje całe poukładane życie? 

Spokojna, zdeterminowana, mądra, ale zapracowana kobieta to postać, która dość regularnie pojawia się w literaturze erotycznej. Ewa właśnie taka jest. Ogranicza przyjemności i swoje potrzeby, żeby osiągnąć sukces. W zakresie jej kreacji w zasadzie możemy się spodziewać tego, co oczywiste. W praktyce nie sprawdza się to źle. Współczesny świat nakłada coraz większą presję na pracę nadliczbowych godzinach, można więc powiedzieć, że jest to swojego rodzaju przestroga. Chociaż mimo wszystko ten pomysł został wprowadzony mało konsekwentnie. Jak na pracoholiczkę kobieta naprawdę mało się przejmuje tym, co dzieje się w biurze. Widocznie pojawienie się Bruna zupełnie zmieniło jej podejście do całego życia. 

Skoro już mowa o głównym bohaterze, to i on wpasowuje się w założenia gatunku. Jest nieuprzejmy, bywa wulgarny i bardzo bezpośredni. Czasami się zastanawiam, czemu teksty, które normalnie wypowiadają podejrzane typku spod budki z piwem i których usłyszenie powoduje nagłą chęć kontaktu z policją, w literaturze stanowią rodzaj gry wstępnej. Ale przemilczmy to, jest to kolejny schemat, z którym ciężko dyskutować. Bruno to typek, o jakim matki nie marzą, myśląc o swoim przyszłym zięciu. To typowy zły chłopak i punkt dla autorki, że faktycznie mężczyzna ma nieciekawą przeszłość. Nic mnie tak nie irytuje, jak udawanie bad boya, kiedy postać to po prostu „ciepła kluseczka”. Tym razem przeczepić się można tylko do typowego „z innymi to była przygoda na jedną noc, ale ONA to zdobyła moje serce na zawsze”. To jak zawsze jest średnio wiarygodne. Jednak sam Bruno nie budzi większych wątpliwości. Im lepiej go poznajemy, tym bardziej mamy do niego wątpliwości. I właśnie o to chodzi! 

Powieść zaczyna się jak typowy romans na święta. Na początku dobrze się czyta, jednak z czasem dochodzi do pewnego przesytu tego znanego i zgranego tematu. Bohaterzy walczą ze sobą i obściskują się po kątach. Mniej więcej w połowie miałam dość, ale… historia mnie zaskoczyła. W świątecznej opowiastce powiało grozą. Bruno ma „sporo za uszami” i powoli pokazuje, jakie z niego ziółko. Obok emocji pojawia się też ryzykowana akcja, a cała historia nabiera rumieńców. Powoli czytelnik zaczyna wątpić w postaci, które do tej pory były nieskalane i jednowymiarowe. 

Całość świetnie ubarwiają wątki poboczne. Tym razem nie jest już typowo! Zazwyczaj w romansach rodzice głównej bohaterki to chodzący przykład udanego związku. Ale nie teraz! Mama i tata Ewy przechodzą trudne chwile, chociaż na pozór wszystko jest dobrze, z czasem widać coraz więcej rys na idealnym obrazie. Mam nadzieję, że w drugim tomie te tematy zostaną rozwinięte. 

Czy powieść będzie miała kontynuację? Wszystko na to wskazuje. Mniej więcej od połowy książka zupełnie zmieniła swój charakter, ze zwykłego romansu zamieniła się w opowieść o ryzykownej miłości. To był naprawdę ciekawy zwrot akcji, a wątki poruszone pod koniec zmieniły moje spojrzenie na wcześniejszą fabułę. 

Wszystko, czego pragnę w te święta” to ciekawa propozycja dla miłośniczek powieści erotycznych. W ramach jednej książki otrzymają zarówno mnóstwo miłosnych uniesień, jak i zarys kryminalnej akcji. Może nie jest to tytuł przełomowy, ale czyta się łatwo, przyjemnie i ze sporym zainteresowaniem. I przede wszystkim, to nie jest opowieść tylko na święta!



1 komentarz:

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates