Wielki następca – Anna Fifield
Gdybym mogła wybrać kraj, w którym chce się urodzić… cóż…
Polska nie byłaby moim pierwszym wyborem. Ale nie sposób też ukrywać, że
mogliśmy trafić o wiele gorzej. Po lekturze „Wielkiego następcy” mogę stwierdzić,
że tam to dopiero mają ciężko, chociaż niektóre metody, nasi łaskawie panujący,
stosują również na nas. Niepokojące, prawda?
Tytuł: Wielki następca
Autor: Anna Fifield
Wydawnictwo: SQN
Zarówno o Korei Północnej, jak i o samym Kimie, wiedziałam
niewiele. Tyle co słyszałam w telewizyjnych wiadomościach (z czasów, gdy
jeszcze je oglądałam, a było to tak dawno, że nie pamiętają tego najstarsi
górale). Właśnie dlatego publikacja skupiona wokół sylwetki Kim Dzong Una była
dla mnie ogromną kopalnią wiedzy. Czego się z niej dowiecie? Przede wszystkim
poznacie losy dyktatora od najwcześniejszych lat (plus trochę z historii jego przodków).
Poznacie zarówno oficjalne, jak mnie jawne informacje. Autorka odkryje przed
wami jego bardziej prywatne oblicze, głównie z czasów gdy nie sprawował on
jeszcze władzy. Poza tym w reportażu otrzymujemy też całkiem sporo informacji
na temat trudnego życia w Korei Północnej, w skrótowym przekroju z ostatnich
kilkudziesięciu lat. Dowiecie się, co się zmieniło, a co zostało po staremu. Na
końcu jednak, wszystkie te skomplikowane działania polityczne ukażą wam mroczną
stronę władzy, ale też jej zakulisowe mechaniki. Brzmi ciekawie? I tak jest w
rzeczywistości.
Z pełnym zdecydowaniem mogę powiedzieć, że ten reportaż czyta
się równie dobrze, jak powieść. Przy czym „zwroty akcji” bywają bardziej
zaskakujące, niż w niejednym filmie akcji. I naprawdę nie trzeba się
interesować ani polityką, ani Koreą by dać się porwać tej historii.
„Wielki następca” to nie tylko dobrze napisany reportaż, to
przede wszystkim wartościowa lektura. Za jej sprawą lepiej poznajemy otaczający
nas świat, nawet jeśli jest to jego bardziej odległy fragment. Autorka w niesamowicie
wciągający sposób opisuje rzeczywistość, która nigdy nie powinna zaistnieć.
Świetnie łączy fakty, ale też wyciąga z nich wnioski. Na uznanie zasługuje też ogrom
pracy, którą włożyła w jej napisanie. Mamy też próbę odpowiedzi na pytania „czemu
ten ustrój jeszcze nie upadł” czy „w jaki sposób młody Kim w ogóle utrzymał
władzę”. Zdecydowanie polecam tę książkę… każdemu!
Osoba Kima i historia Korei Północnej mnie właściwie bardziej intrygują, niż przerażają. Nie wiem, może już uodporniłam się na okropności tego świata. Po ten reportaż bardzo chętnie sięgnę, choć prawdę mówiąc nie wiem, czy uda mi się to zrobić w ciągu najbliższych 50 lat biorąc pod uwagę jak ogromny jest mój TBR :D
OdpowiedzUsuńChciałabym jeszcze dodać, że bardzo ciekawie piszesz :)
Będę wracać na twojego bloga i wyczekiwać kolejnych postów.
Pozdrawiam,
Demetria z bloga Podróże Międzyksiążkowe
Jestem bardzo ciekawa tego reportażu i mam go w planach przeczytać. 😊
OdpowiedzUsuńNie czytam tego typu literatury :x
OdpowiedzUsuńAż dziw bierze, że o książce nie wie sam jej bohater i że nie została wycofana z rynku :D. Jestem jej bardzo ciekawa, Korea Północna fascynuje — głównie dlatego, że jest zamknięta i tak naprawdę nie wiemy, co się tam dzieje. Mam tę książkę w planach. Myślę, że nawet trochę je przyspieszę i sięgnę po nią jeszcze w kwietniu.
OdpowiedzUsuń