Zenith – Sasha Alsberg, Lindsay Cummings
Kocham SF! Niestety jest to miłość, którą bardzo zaniedbuję. Dużo częściej ten gatunek towarzyszy mi w grach i filmach niż w książkach. Dlatego postanowiłam to zmienić. Okładka „Zenith” zadziałała na mnie jak magnes. No po prostu musiałam mieć ją w swoich łapach. Czy po przeczytaniu ostatniej strony była zadowolona z decyzji?
Autor: Sasha Alsberg, Lindsay Cummings
Wydawnictwo: We need YA
Andromę Racellę ceni się nie za jej urok, ale mordercze umiejętności. Nie bez powodu nazywana jest Krwawą Baronową. Jednak załoga statku zna również jej drugie oblicz. Dla nich jest po prostu Andi. I wszyscy oni zostają wplątani w pewną misję, od której zależy przyszłość galaktyki. Jeśli coś pójdzie nie tak… rozpęta się wojna.
Sami przyznajcie, czyż opis fabuły nie brzmi zachęcająco? Gdybyście jeszcze nie byli przekonani, pozwólcie, że zacytuję Sarah J. Maas:
„Porywająca galaktyczna przygoda! Żywiołowi bohaterowie, trzymająca w napięciu akcja i rozległy wszechświat sprawiły, że uzależniłam się już od pierwszych stron!”.
Czemu więc ta powieść ma tak niskie oceny? Spróbuję znaleźć na to odpowiedź.
Przede wszystkim nietypowy wątek główny: piraci i kosmos. Nie każdy czuje się z tymi motywami dobrze. Powiem jeszcze mocniej, trzeba go naprawdę lubić, żeby w pełni docenić pomysł na powieść. Jeśli jednak należycie do tej kategorii, to już od pierwszych stron poczujecie swojski klimat. Szybka, dynamiczna przygoda, awanturnicze wyprawy i zmieniająca się co chwilę akcja. Aż chciałoby się krzyknąć „Ahoj!”, z tą różnicą, że ten statek nie wymaga rozłożenia żagli 😊 Chociaż historia rozwija się powoli, to naprawdę warto dać jej szansę.
Androma to ciekawie, chociaż niejednolicie wykreowana postać. Z jednej strony jest silna i zdecydowana, z drugiej zdąża jej się narzekać na wszystko. Może nie tak wyobrażałam sobie kapitana piatów, jednak po jakimś czasie polubiłyśmy się. Podobało mi się jej sarkastyczne poczucie humoru i pewien dystans, który tworzyła w relacjach z innymi. Również pozostałe postacie zostały stworzone z pomysłem i przede wszystkim „jajem”.
„Zenith” naprawdę fajnie wykorzystuje potencjał kosmicznego wątku głównego. Walki, intrygi, zagmatwane sytuacje i zaskakujące zakończenie. Bo finał, moi drodzy, odbył się z konkretnym przytupem. Takie SF to ja lubię!
Za książkę dziękuję portalowi CzytamPierwszy.pl.
Próbuję się przekonać do tego rodzaju książek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Zaczytana Wiedźma.
To nie jest książka dla mnie, ale wiem komu ją polecę. 😊
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam dwa tomy tej serii - niczego sobie :)
OdpowiedzUsuńJa raczej sobie odpuszczę. Naprawdę rzadko czytam ten gatunek :x
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego, ale po przeczytaniu twojej recenzji nie mogę przestać myśleć o filmie animowanym " Planeta Skarbów". Jeśli książka byłaby równie dobra, to czemu nie, chętnie przeczytam. :)
OdpowiedzUsuń