Satyricon – Gertrud Hellbrand
Ah tak młodość! Ten piękny czas, kiedy wciąż wypadało próbować, testować cienką granicę między tym, co moralne a zakazane. Ciekawy stan, kiedy „zakazany owoc” tak bardzo kusił. Nic więc dziwnego, że wielu z nas popełniło wtedy swoje największe życiowe błędy. Ale czy naprawdę te decyzje były złe? A może to późniejszy nacisk społeczeństwa kazał nam tak je oceniać?
Tytuł: Satyricon
Autor: Gertrud Hellbrand
Wydawnictwo: Marginesy
Olivia miała nigdy więcej nie kontaktować się z przyjaciółmi ze swoich studenckich czasów. Te znajomości, chociaż fascynujące, ostatecznie bardzo źle odbiły się na jej samopoczuciu i psychice. Rodzeństwo Bodinów odkryło przed nią nowe, ale też mroczne aspekty seksualności, o których nie chce wspominać. Dlaczego, kiedy tylko jej była przyjaciółka dzwoni do niej i zaprasza na swoje czterdzieste urodziny, Olivia pakuje się i jedzie? Czemu lgnie niczym ćma w stronę świecy? Czy tym razem uda się jej… nie sparzyć?
„Satyricon” to książka… dziwna. Nie jest to typowy erotyk, czego można by się było spodziewać po okładce. Już po kilku strona można się wczuć w lekko filozoficzną narrację. Bohaterzy tej powieści będą bowiem nadawać erotyzmowi niebagatelnego znaczenia, przekraczać granice moralności i dopisywać do tego wyższego znaczenia. Czy to do mnie przemówiło? Nie do końca, z jednej strony to było naprawdę ciekawe doświadczenie, przeczytać książkę napisaną w ten sposób, z drugiej… nie trafiały do mnie wydumane poglądy i kontrowersyjne stanowiska.
Jeśli zaś chodzi o poziom erotyzmu w powieści, to ten rozwija się powoli. Na początku książka jedynie go sygnalizuje i chociaż nawet pod sam koniec nie jest go zbyt wiele, to odgrywa kluczową rolę. Same opisy są raczej krótkie i nieszczególnie bulwersujące. Całe szczęście autorka poprzestaje na zobrazowaniu kilku raczej typowych scen, a te bardziej dwuznaczne moralnie jedynie wspomina.
To, co ostatecznie wzbudziło najwięcej moich wątpliwości… to relacje między bohaterami. Nie przemówiła do mnie kreacja głównej bohaterki, która była bardzo bierna. Wszystko, co jej się przytrafiało, wynikało z działania innych osób. Nie walczyła o swoje, a sprzeciw wyrażała słabo i bez większego przekonania. I to było chyba najbardziej bulwersujące. Nie podobało mi się, że gdy Ona mówiła „nie”, jej zły kochanek zachowywał się brutalnie, a jej ostatecznie się to podobała. Ok, dobrze, nie ma nic złego w obopólnej umowie, ale tam zabrakło konkretnego porozumienia, a bez tego całość wygląda po prostu źle i niewłaściwie. Olivia dawała sobą manipulować, a w jej zachowaniu nie było nic ze świadomej seksualności.
Jak ostatecznie oceniam „Satyricon”? Była to bez wątpienia ciekawa książka, napisana w intrygujący sposób, jednak ostatecznie ani akcja, ani kreacja relacji międzyludzkich nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia. Mimo wszystko jest to udany eksperyment i jeśli dzięki niemu autorce uda się dopracować pozostałe elementy, to może powstać niezapomniana powieść.
Mam w planach przeczytać tę książkę i jestem ciekawa, jak ja ją odbiorę. 😊
OdpowiedzUsuńMam w planach ten tytuł :)
OdpowiedzUsuń