Wilkołak – Wojciech Chmielarz
Takie kryminały to ja lubię! Ale od początku!
Dawid Wolaki na pogrzebie swojego ojca dostrzega kobietę,
która od wielu lat nie żyje! Rozpoznaje ją tylko on, ale to niszczy wszystko, w
co do tej pory wierzył. Nie jest jednak w stanie rozwiązać zagadki sam, dlatego
wciąga w nią prokuratora, Adama Górnika. Oboje wiele ryzykują, a ich prywatne
śledztwo szybko zamienia się w coś więcej!
Tytuł: Wilkołak
Autor: Wojciech Chmielarz
Wydawnictwo: marginesy
„Wilkołak” to już trzeci tom gliwickiego cyklu, i póki co,
niestety ostatni. Czemu niestety? Ponieważ fantastycznie spędziłam przy nim
czas i po raz kolejny zachwyciłam się piórem Wojciecha Chmielarza. Po
rewelacyjnej „Wyrwie” byłam pewna, że i tym razem się nie zawiodę i miałam
rację. Powieść wciągnęła mnie w fascynującą, przerażającą intrygę i pozwoliła
snuć rozważania na temat jej wyjaśnienia. To chyba najmocniejszy punkt całej
opowieści. Zagadka Igi jest przemyślana i dobrze opowiedziana. Czytelnik ma
autentyczną możliwość domyślenia się rozwiązania przed bohaterami, ponieważ
razem z nimi poznaje wszystkie tropy. Całe szczęście autor unika typowej
zagrywki, czyli ukrywania najważniejszych faktów tylko po to, by wywołać efekt
zaskoczenia. Podejście Wojciecha Chmielarza jest bardziej uczciwe, jeśli
uważnie czytasz książkę, możesz domyśleć się wyjaśnienia (co na swój sposób
stanowi nagrodę). Sama zagadka jest na tyle intrygująca, że nie sposób nie snuć
swoich domysłów, nawet po odłożeniu książki, a to już mówi samo za siebie.
„Nie ucieka się od kogoś, kto jest dla ciebie dobry. Nie ucieka się od kogoś, kto cię karze tylko za twoje własne przewinienia. Zawsze jej to powtarzał. Raz, drugi, trzeci, czwarty, do znudzenia, do zupełnego wyczerpania, żeby jej się utrwaliło, żeby zrozumiała, że nie musiałby tego robić, gdyby go do tego nie zmusiła”.
W przypadku sensacji często narzekam na wulgarność. Nie
lubię jej w kryminałach, bo przyjęło się, że każdy porządny policjant/detektyw
musi przeklinać. Ale wiecie co? W „Wilkołaku” zupełnie mi to nie przeszkadzało.
Powiem więcej, bez garści wulgaryzmów kreacja naszych bohaterów byłaby
niepełna, a te kilka mocnych słów (bo nie jest ich też jakoś specjalnie dużo)
pełni swoją funkcję albo zdradza nam emocje/charakter postaci, albo potęguję
grozę sytuacji, czy atmosferę bezsilności. Gdyby osoby po takich przejściach
zachowywały się inaczej, byłyby po prostu mało realne.
Bo umówmy się, w „Wilkołaku” mamy do czynienia z ludzkimi
„wrakami”. Osobami, które los metaforycznie ugryzł, wymemłał i wypluł gdzieś na
obrzeża „przyzwoitego życia normalnych ludzi”. Problemy osobiste przeplatają
się z tymi zawodowymi oraz skomplikowanym prywatnym śledztwem. A najlepsze, że
chociaż wątki te pozornie wydają się niepowiązane, ostatecznie każda z
poruszonych kwestii ma swoją rolę do odegrania i w jakiś sposób wpływa na
główną opowieść.
Wszystko to zaś pozwala wczuć się w wyjątkowy klimat tej
powieści. Miałam wrażenie, że atmosfera jest jednocześnie brutalna i mroczna,
ale też nieoderwana od realiów. Zagrożenie, które kreuje autor, i którym tak
chętnie obdarza bohaterów, nie jest czymś „nie z tego świata”. Czytelnik zdaje
sobie sprawę, że opisana historia mogła się wydarzyć, co dodatkowo potęguje
klimat grozy.
Podobała mi się też kreacja bohaterów. Każdy z nich ma
bardzo pokaźny bagaż doświadczeń, wad, uprzedzeń, paskudnych uczynków. Żaden
nie był idealny i żaden… nie wzbudził mojej niechęci. Jeśli chodzi o głównych
bohaterów, to każdy z nich był na swój sposób przyzwoity, chociaż emocjonalnie
pokaleczony. Ich wątki osobiste nadawały całej historii drugiego dna, dla
czytelnika były chwilą wytchnienia i na swój sposób również przyczynkiem do
niełatwej refleksji. Przy okazji rozwiązywania zagadki możemy obserwować, jak
wpływa ona na relacje rodzinne naszych bohaterów, jak niszczy im życie. Praca,
nawet samozwańcza, w wymiarze sprawiedliwości, nie jest łatwa. Nie bez powodu
tak wielu policjantów nie wytrzymuje nerwowo. Ta książka czasami kpi z systemu,
czasami stawia bohaterom moralne wyboru bez dobrego wyjścia, ale przy okazji
pokazuje, że tej roboty nie kończy się o 16:00. Przynajmniej jeśli ma się w
sobie odrobinę przyzwoitości.
Jedyna, jedyna, maleńka rzecz mi „nie grała”. Zupełnie nie
przemawiały do mnie sceny, w których bohater zakradał się do domu, a mieszkańcy
nie zauważali jego obecności. Niby drobiazg, ale zupełnie tego „nie kupiłam”.
„Wilkołak” to świetna, porywająca książka, fascynująca
historia, świetnie wykreowana opowieść i bohaterzy z metaforycznymi jajami.
Jestem urzeczona twórczością autora i z pewnością sięgnę po jego następną
książkę.
Dominika Róg-Górecka
Mam nadzieję, że uda mi się przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuń