Tropiciele smaków – Hisashi Kashiwai
Smak jest istotnym elementem wspomnień. Czasem wystarczy tylko jeden kęs, by wrócić pamięcią do chwili w przeszłości. Ale co zrobić, gdy ukochanego dania nie sposób znaleźć w żadnej restauracji? Wszystko stracone? Gdzieżby! Tropiciele smaków czekają na Twoje zlecenie!
W małej japońskiej restauracji, w miejscu, które wygląda, jakby chciało, żeby nikt go nie znalazł, świadczone są niespotykane usługi. Oprócz pysznego jedzenia można bowiem skorzystać tam z pomocy Tropicieli smaków. Nieważne, czy chodzi o danie z dzieciństwa, czy mgliste wspomnienie – zrobią wszystko, by odszukać ten smak, a wraz z nim, wspomnienia klienta. Czemu to takie ważne? Każdy z klientów ma swoje powody, by chociaż przez chwilę zakosztować przeszłości.
Japońskie książki, które publikowane są nakładem wydawnictwa Relacja, to jedne z moich ulubionych pozycji. Po dwóch tomach „Zanim wystygnie kawa” oraz powieści „Fotograf utraconych wspomnień” – miałam całkiem duże oczekiwania. Wszystkie te książki łączy ciekawy, nieszablonowy pomysł. Czy tak było również w przypadku „Tropicieli smaku”?
Tak, zdecydowanie tak! Całą fabułę łączy motyw małej i nietypowej agencji detektywistycznej. Tutaj tropione są smaki, a nie ludzi. I wokół tego wątku rozgrywają się inne tematy, zazwyczaj związane z przeszłością, która w jakiś sposób dręczy klientów restauracji. Przy okazji rozwiązywania kolejnych zagadek, mamy możliwość śledzenia relacji między bohaterami. Każda z postaci jest na swój sposób wyjątkowa, jednak to rozmowy między głównymi postaciami (ojcem i córką) są najciekawsze. Czasem jest zabawnie, innym razem melancholijnie – po prostu samo życie, w którym nie sposób nie odnaleźć, chociaż elementów własnych losów.
Każdy rozdział poświęcony został na rozwiązanie jednej sprawy. Chociaż nie są to śledztwa rodem z kryminałów, to jednak czytałam o nich z dużym zainteresowaniem. Byłam ciekawa, jak udało się dotrzeć do odpowiedzi i jak wielu starań wymagało… gotowanie.
Tak! Japońska kuchnia jest tu tak ważna, że można uznać ją za odrębnego bohatera. Uwielbiam kulinarne wątki w powieściach, ale byłam też zaintrygowana tym, jak wielu składników wymagają japońskie dania. Niektóre akapity stanowiły wręcz fabularyzowane przepisy. I chociaż z przyjemnością spróbowałabym takich dań, nie ma mowy, bym dała radę je przygotować ;)
Drugim interesującym mnie elementem były ciekawostki na temat samej Japonii. Nie jest to przewodnik po kraju kwitnącej wiśni, ale jednak w fabułę wpleciono wiele smaczków na jej temat.
Czy jest coś, co odróżnia tę pozycję od tych, wspomnianych wcześniej? Tak. „Zanim wystygnie kawa” czy „Fotograf utraconych wspomnień” ciekawą fabułę zamykały intrygującym zwrotem akcji. Zwykle na koniec opowieści na jaw wychodziło coś, co sprawiało, że cała fabuła była jeszcze bardziej poruszająca. Tutaj zabrakło mi takiego elementu. Nie zmienia to jednak faktu, że „Tropiciele smaków” to ciekawa powieść, w której proza życia przeplata się ze wspomnieniami tego, co utracone. To książka, przy której można się nie tylko uśmiechnąć, ale też zamyślić.
Dominika Róg-Górecka
Myślę że by mi się spodobała. Nie słyszałam wcześniej tego tytułu
OdpowiedzUsuńPolecam!
UsuńLiteratura japońska nie jest moim faworytem w wyborze książek do przeczytania, ale ta jest zachęcająca.
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto zaryzykować :)
UsuńKuchnia japońska może być interesująca. Tak jak ta książka!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak!
Usuń