czwartek, 15 sierpnia 2024

Zaopiekowana mama – Aleksandra Sileńska

#WspółpracaRecenzencka #NaKanapie




Potrzebowałam tej książki. Sama nawet nie wiedziałam jak bardzo! Od niespełna miesiąca mam na pokładzie maluszka, który zawładnął całym moim światem. A wraz z nim pojawiły się zarówno piękne chwile, jak i myśli, że zupełnie nie daję sobie rady z tym całym macierzyństwem. I chociaż wiem, że nie jestem ani pierwsza, ani ostatnia, która się tak czuje, to jednak przeczytanie tego na papierze naprawdę podniosło mnie na duchu.


„Zaopiekowania mama” to poradnik idealny dla kobiet, które nie mogą odnaleźć się w macierzyństwie. Zarówno tych na początku swojej nowej roli, jak i mam, które już od lat troszczą się o swoje maluchy.


Układ treści wygląda w następujący sposób. Każdy rozdział poświęcony jest jakiemuś zagadnieniu np. walce z lękiem. Najpierw autorka opowiada swoją osobistą historię, jakieś ważne dla niej wydarzenie lub punkt zwrotny. Następnie przechodzi do porad bardziej ogólnych. Treści te przeplatane są wstawkami na szarym tle, w których autorka zwraca się bezpośrednio do czytelnika. Teksty te przypominają coś w rodzaju połączenia mantr z motywującymi poradami. Z jednej strony są one naprawdę bardzo fajne: szczere, poruszające, dające do myślenia. Z drugiej, czasem wybijają z wątku, ponieważ pojawiają się nagle i potrafią przerwać tekst w połowie zdania. Zdziwił mnie też zapis. Teksty na szarym tle zapisane są niczym wiersz, entery pojawiają się w losowych miejscach. Czasem ma to uzasadnienie, czasem nie. I chociaż co do zasady lubiłam te wstawki, to momentami było ich za dużo, a ja czułam potrzebę, żeby je pominąć i nie wybijać się z lektury.


Dużym plusem jest za to bezpośrednia narracja. Autorka wielokrotnie zwraca się do czytelnika, podkreśla, że rozumie jego sytuacje i co bardzo ważne, sama nie kreuje się na guru w temacie. Przyznaje, że chociaż sama jest psycholożką, żeby poradzić sobie ze swoimi problemami, udała się na terapię. Dzięki temu miałam wrażenie, jakbym rozmawiała z koleżanką, a nie ekspertką, do której czuję dystans i nieszczególnie jej ufam.



Muszę też przyznać, że czytając niektóre fragmenty, zwyczajnie się rozklejałam. Miałam wrażenie, jakbym czytała o sobie, o swoim zmęczeniu, przeładowaniu bodźcami, ale też niesamowitym szczęściu. Jednak traktuję tę książkę bardziej jako coś, co pomogło mi się pozbierać, co mnie zainspirowało i uzmysłowiło parę przyziemnych faktów. Jednak autorka tak mocno skupia się na snuciu historii, że momentami jej wywód jest lekko chaotyczny, a sensu stricto porady pojawiają się na sam koniec.


Może nie jest to książka idealna, ale potrzebowałam ją przeczytać i naprawdę cieszę się, że powstała. Świetnie sprawdzi się, jako prezent dla młodej mamy, ale też tej, która ma już po dziurki w nosie swojej codzienności.


Recenzja dla portalu nakanapie.pl.


Dominika Róg-Górecka

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates